W 2017 roku Donald Trump po szeregu ataków i kpin z jego osoby, jakie padły ze sceny Dolby Theatre, orzekł, że zbytnie zainteresowanie sprawami politycznymi odebrało blask Oscarom. Sugestia nadeszła zatem z samej góry, a Amerykańska Akademia Filmowa ją zrozumiała. Nie zaprosiła jako gospodarza uroczystości świetnego showmana Jimmy’ego Kamela, zagorzałego krytyka Trumpa, pomna opinii prezydenta: Czy kiedykolwiek był gorszy prowadzący na Oscarach? Wybrano Conana O’Briena. – To cudowna osoba. Jest humanistą. Jest apolityczny – tłumaczył dyrektor generalny Akademii Bill Kramer. Na pytanie, czy chce, aby program był wolny od polityki, odpowiedział bez wahania: – Oczywiście. Apolityczność Oscarów poparło wielu Amerykanów.
Subskrybuj