Wróćmy na chwilę do Polski. Mój ojciec Jan od małego mieszkał w Świebodzinie. Podobnie jak jego brat Aleksander. Jan po liceum pojechał w wielki świat do Warszawy. Olek został w rodzinnym mieście. Mieszkał w bloku, jakich tysiące w Polsce. Wieczorem siadał na balkonie, zapalał papierosa i patrzył w dal. Tak minęło 30 lat. Aż pewnego dnia zobaczył Chrystusa. Stał daleko. Miał rozłożone ramiona i spokojnie patrzył na Olka. Dokładnie to spoglądała na niego słynna figura Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Ogromna, wysoka na 33 metry postać, od 2010 roku dominująca nad Świebodzinem. Inicjatorem budowy był ks. prałat Sylwester Zawadzki, który chciał, żeby po śmierci jego serce znalazło się u podnóża figury. Co też się stało. Amen.
Subskrybuj