R E K L A M A
R E K L A M A

Zosia ze „Znachora”. Kariera Anny Szymańczyk nabrała tempa

Na planie filmowym i na scenie jest obecna od wielu lat. Zagrała w kilkudziesięciu fabułach i serialach, ma też w swoim dorobku wiele ról teatralnych. Utalentowana, pracowita. Mówiło się, że jest objawieniem, jednak nie miała szczęścia do głównych ról. Do czasu – wielką popularność przyniósł jej „Znachor”, a po tej produkcji w ciągu roku zagrała w kilku filmach, w dwóch główne postaci, zyskując nie tylko sympatię widzów, ale i uznanie w środowisku. W ostatniej produkcji, „Lady Love”, wcieliła się w zupełnie odmienną od dotychczasowych rolę. 

Fot. Tomasz Gawiński

Mówi o sobie, że jest charakterystyczna. I to prawda. Bezpośrednia, otwarta, bardzo naturalna. Poraża uśmiechem, urokiem, kobiecością i ciepłym, wyróżniającym się głosem, który cenią zarówno publiczność, jak i reżyserzy. Jak opowiadała przed laty w „Wysokich Obcasach”, kiedyś ten głos raczej przeszkadzał, niż pomagał. – Niski, lekko zachrypnięty, był problemem, gdy byłam młodsza. Mówiłam na castingu „dzień dobry” i słyszałam: „Do widzenia. Pani wróci za kilka lat, jak pani dojrzeje do swojego głosu”. 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-01-09

Tomasz Gawiński