Wybierajmy dalej… Księża też powinni doświadczyć kadencyjności

Za nami wyborcza niedziela, II tura samorządowej elekcji. Wyborcy w 748 miastach, miasteczkach i wsiach wybrali swych liderów. Przed nami czerwcowe wybory do europarlamentu, co program na ten rok wyczerpuje. 

Rys. Katarzyna Zalepa

A co by było, gdyby przed Polakami były kolejne wybory? Na przykład proboszczów w parafiach i biskupów w diecezjach? Pomysł zaczerpnąłem z książki Ignacego Dudkiewicza „Pastwisko”, której omówienie niebawem ukaże się na naszych łamach. To obszerna i uczciwa praca katolickiego publicysty, sumującego wiedzę na temat przyczyn postępującego upadku Kościoła w Polsce i szukającego dróg wyjścia z matni.

Jednym z archaicznych mankamentów współczesnego Kościoła jest feudalny paradygmat relacji w jego środku, stosowany wbrew czasowi, logice i perspektywom. „Czy można znaleźć mechanizmy, które rzadziej niż obecny sposób działania rodziłyby karierowiczostwo i patologie?” – pyta Dudkiewicz i sam sobie odpowiada: „Tak. Kadencyjność proboszczów!”. Publicysta jest przekonany, że proboszczowie, jako duszpasterze i zarządcy parafii, są dużo ważniejszą od biskupów sferą Kościoła instytucjonalnego. Pozycja proboszcza jest kanonicznie silna, bo niechętny komuś biskup musi mieć naprawdę mocne atuty w ręku, by proboszcza odwołać.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-04-26

Henryk Martenka