Faszyzm nadawał polityce estetykę, pisał Walter Benjamin. Estetykę totalną. W przypadku nazizmu hołdującą realizmowi gloryfikującemu czystą rasę aryjską i czystą kulturę niemiecką oczyszczoną z obcych wpływów, które uosabiała figura Żyda. Inna sztuka była „sztuką zdegenerowaną” (Entartete Kunst). W Niemczech liczyła 16 558 dzieł, obrazów, rzeźb i rysunków, które skonfiskowano w muzeach niemieckich i kolekcjach prywatnych. Część z nich spalono w Berlinie, część sprzedano na aukcji w Lucernie (van Gogha, Matisse’a, Picassa, Kandinsky’ego), niektóre przywłaszczyli sobie nazistowscy notable, a 650 prac zaprezentowano na monachijskiej wystawie, by je publicznie zdyskredytować i potępić jako stworzone przez Żydów albo osobników chorych psychicznie lub moralnie. Znalazły się na niej dzieła takich twórców jak Klee, Ernst czy Kokoschka.
– Wszędzie dookoła widać potomstwo szaleństwa, bezwstydu, nieudolności i zwykłej degeneracji. To, co przedstawia ta ekspozycja, wywołuje w nas wszystkich przerażenie i niesmak – mówił, otwierając wystawę, jej komisarz Adolf Ziegler. Aby podsycić oburzenie i gniew publiczności, eksponaty podzielono na grupy, które opatrzono wrogimi tytułami jak: Celowy sabotaż bezpieczeństwa narodu, Napaść na niemiecką kobiecość, Tak widziały naturę chore umysły, Ekspresja duszy rasy żydowskiej, Ideał, czyli kretyn i prostytutka.
Subskrybuj