R E K L A M A
R E K L A M A

Nieoczekiwana zmiana miejsc. Taka będzie jesienna ramówka

Rekonstrukcję rządu niektórzy porównywali do serialu, który zaczął się dawno temu i nie wiadomo, kiedy się skończy. Zmiany w ramówkach największych stacji to też niezła telenowela i podobnie jak z ministrami: jedni kończą tam kariery, zanim na dobre je zaczęli, inni niespodziewanie są obsadzani w głównych rolach. 

Marcelina Zawadzka /Źródło: YouTube

Jedyna różnica między politykami a celebrytami jest taka, że na tych pierwszych głosujemy przy urnie wyborczej, a na tych drugich pilotem do telewizora. Poza tym są zaskakująco do siebie podobni: próżni, egoistyczni, przekupni. Oczywiście, że nie wszyscy. To byłoby wielce niesprawiedliwe wrzucić całe to towarzystwo do jednego wora. Ale na potrzeby plotkarskiego felietonu, takiego jak ten – chętnie zrobimy to uogólnienie. A potem wyliczymy też inne podobieństwa. Zanim premier ogłosił skład nowego gabinetu, dziennikarze zajmujący się tematami politycznymi już wymieniali ministrów, którzy stracą posady. Ktoś im te nazwiska sączył do ucha, chciał, by poszły do czytelników, słuchaczy i widzów. W świecie szołbiznesu jest tak jak w polityce: zanim zostaną ogłoszone ważne decyzje, też stosuje się kontrolowane przecieki. W Hollywood, ale i u nas, nad Wisłą – niby przypadkiem – wycieka wtedy obsada jakiegoś długo wyczekiwanego przez kinomanów filmu.

Media piszą, internauci komentują, rośnie zainteresowanie produkcją. Tabloidy donoszą o zmianach planowanych wśród prowadzących śniadaniówkę albo popularny telewizyjny show. Jeszcze nieoficjalnie, jeszcze tylko „z dobrze poinformowanych źródeł, ale już padają pierwsze nazwiska. Czasem w ten sposób testuje się, jak widzowie odebraliby takie roszady. Można jeszcze się z nich wycofać, gdyby okazało się, że widzowie stanowczo ich nie chcą. Po tym przydługim (wybacz, czytelniku, wybacz, redakcjo!) wstępie spójrzmy, jakie zmiany czekają nas w nieuchronnie zbliżającej się jesiennej ramówce Polsatu. Stacja niedawno zatrzęsła się w posadach, bo dzieciom udało się odsunąć od stanowisk ojca i jego popleczników, ale na razie nie wpłynęło to gwałtownie na ofertę programową.

Wraca „Halo, tu Polsat”

Od końca sierpnia w weekendowe poranki wraca więc „Halo, tu Polsat”, śniadaniówka, której na razie nie udało się pokonać konkurencji z TVP i TVN. W nowym sezonie grono prowadzących ma opuścić Krzysztof Ibisz (60 l.) i mówcie, co chcecie, ale to jest w tej stacji rewolucja. Do tej pory bowiem ten prezenter raczej dostawał nowe oferty, niż mu cokolwiek zabierano. Miał tak mocną pozycję w stacji, że ktoś nawet wpadł kiedyś na pomysł, by prowadził poranny program w kanale informacyjnym Polsat News. Na szczęście dość szybko poszli tam do głowy i kojarzony z rozrywką prezenter przestał opowiadać ludziom o ważnych i poważnych wydarzeniach w kraju i na świecie. Oczywiście Ibisz zostaje w stacji, ale jak to się mawia w języku korporacyjnym, „oddelegowano go do innych zadań”. Na razie nie wiadomo, co z partnerującą Krzysztofowi w programie Pauliną Sykut-Jeżyną (44 l.). Jeszcze niedawno jej pozycja wydawała się niezagrożona. Jak mawiał książkowy Lejzorek Rojtszwaniec: „Zwalniają? Znaczy będą przyjmować”.

Mówi się, że ekipę programu „Halo, tu Polsat” zasilą teraz prezenterzy znani wcześniej z telewizji publicznej. Z widzami już niedługo przywitają się – tak głosi plotka – Ida Nowakowska (34 l.) i Tomasz Wolny (44 l.). Inni przekonują, że to Marcelina Zawadzka (36 l.) będzie nową prowadzącą, bo Ida zbyt kojarzy się z pisowską TVP. Rozstać się z popularnością, wręcz sławą, i idącymi tuż za nią dobrymi pieniędzmi zawsze jest trudno. Kto mówi, że nieoczekiwana utrata pozycji nie robi na nim wrażenia, po prostu kłamie. Karolina Gilon (35 l.), którą do Polsatu ściągnął Edward Miszczak (70 l.), źle zniosła wiadomość, że nie poprowadzi już ani programu „Ninja Warrior”, ani żadnego innego. Celebrytka, która niedawno urodziła dziecko, ze łzami w oczach opowiadała w mediach społecznościowych, że stacja nie przedłużyła z nią kontraktu. Wiadomość obiegła portale i tabloidy lotem błyskawicy, zaroiło się od komentarzy. Nie wyglądało to dobrze. I choć niemal się to nie zdarza, to tym razem Polsat postanowił zareagować i rzecznik stacji wydał oświadczenie.

W przeszłości Tomasz Matwiejczuk nie reagował, gdy ważniejsze rzeczy działy się w budynku przy Ostrobramskiej, teraz poświęcił celebrytce całą, obszerną wypowiedź. „Karolina Gilon nie pracowała w Polsacie na etacie, ale była z nami związana na zasadach kontraktu gwiazdorskiego i z gwiazdorskim wynagrodzeniem. Co, jak rozumiem, jej odpowiadało. Nie będziemy komentować jej obecnego zachowania” – podkreślił w wyraźnie karcącym tonie dyrektor ds. komunikacji. Dowiedzieliśmy się też, że pieniądze trafiały na konto prezenterki jeszcze pół roku po urodzeniu dziecka, że formuła programu się zmieniła, a w ogóle to widzowie decydują o tym, kogo chcą oglądać. To oni, jak twierdzi rzecznik, są w mediach „sądem najwyższym”. Gdyby to była prawda, połowę ludzi w telewizji – każdej! – należałoby zwolnić. Na razie jednak nie zanosi się na żadne zmiany – o obsadzie stanowisk decydują dyrektorzy i prezesi oraz ich całkiem prywatne sympatie. 

2025-08-09

Plotkara