Gromkie owacje, których piosenkarzowi nie szczędzili, były jak najbardziej zasłużone. Kravitz pokazał się w Łodzi z najlepszej strony. Widzowie dostrzegli jego zaangażowanie. Podczas gdy prezentował utwór „Stillness Of Heart”, śpiewali gromko razem z nim. Ale nie tylko w tej piosence artysta miał wsparcie. Również w innych numerach nie brakowało mu wokalnego towarzystwa i hucznych braw. Oklaski rozbrzmiewały także między utworami, kiedy pozdrawiał widzów. Nic dziwnego, że pokochał nasz kraj.
W rockowy klimat, który dominował podczas występu, Kravitz wprowadził publiczność kompozycją „Are You Gonna Go My Way”, pochodzącą z jego tak samo zatytułowanej trzeciej płyty, wydanej w 1993 r. Artyście towarzyszył dziewięcioosobowy zespół muzyczny, złożony głównie z mężczyzn. Przewodził nim gitarzysta Craig Ross, stały współpracownik Kravitza, współkompozytor wielu jego hitów, w tym także piosenki wybranej na start koncertu. Jedyną kobietą w zespole była grająca na perkusji Jas Kayser, która zastąpiła Cindy Blackman, poprzednią pałkarkę Kravitza, żonę Carlosa Santany.
Subskrybuj