Władczyni świata mody o spojrzeniu chłodnym jak marmur w redakcji Vogue’a od dekad panuje nad listą gości. Jej niepisany kodeks selekcji jest bardziej osobisty niż oficjalny. To zasady pisane emocją: grymasem niezadowolenia, uniesioną brwią oraz milczeniem. Nie wystarczy być pięknym, sławnym i w ubraniu haute couture – trzeba mieć jeszcze iskierkę aprobaty w oczach Anny i jej błogosławieństwo, które czyni z celebryty wybrańca, aby nie usłyszeć: „Nie wchodzisz!”. Właśnie dlatego dla jednych to gala roku, a dla innych – próg, którego nie przekroczą
Subskrybuj