Specjaliści od marketingu będą mówić, że lokale, w których nie mamy do czynienia z obsługą to „względy bezpieczeństwa” i następstwo pandemii, ale nie oszukujmy się, od lat próbujemy ograniczyć liczbę interakcji ze światem do minimum. Jedzenie zamawiamy z popularnych aplikacji (kto ostatnio zamawiał pizze dzwoniąc?), a wszystko inne przychodzi do paczkomatów. Kurierów mijamy w drodze do pracy, ale coraz rzadziej w progach własnych mieszkań.
Tym tropem idzie McDonald’s, który hmm…chyba chce się zżabkować. Jego nowy lokal jest mikroskopijny i nastawiony na zakupy, których dokonamy przez aplikację w drodze po jedzenie, tak abyśmy w środku jedynie odebrali paczkę. Aktualnie lokal testowany jest w USA w związku z czym nacisk położony jest także na samochody (jedno okienko zamiast dwóch!), ale możemy sobie wyobrazić, że w Europie ten koncept zostanie zmodyfikowany do lokalnych potrzeb.
RT Design_Week: Is automation the future of McDonald's? https://t.co/NnYBPKxRXz pic.twitter.com/47iD02ATys #mosyandesign #mosyanorganizer
— MOSYAN DESIGN | Jasa Design| Graphic Bitmap Vector (@mosyandesign) December 8, 2022
W II kwartale 2022 roku sprzedaż cyfrowa (zliczane do niej są apki, zamówienia z dostawą do domu i kioski ustawione w restauracjach) stanowiła 6 miliardów dolarów, czyli jedną trzecią sprzedaży McDonald’s, na wszystkich sześciu największych rynkach marki. W samych Stanach Zjednoczonych z korzysta dziś 25 milionów klientów. Po takich wynikach nie trzeba nikogo przekonywać, że digital jest przyszłością branży.
McDonald’s nie jest pierwszym, który eksperymentuje z cyfrowo zorientowanymi restauracjami, drive-throughami, a nawet sklepami w mniejszym formacie. Starbucks dostrzegł potencjał w mobilnych zamówieniach około dekady temu. Meksykańska sieć Chipotle otworzył swoją pierwszą restaurację wyłącznie cyfrową w 2021 roku.
Wraz z przejściem na rynek cyfrowy, McDonald’s testuje również nową technologię, która pozwala pracownikom śledzić czas przybycia klienta za pośrednictwem aplikacji i rozpocząć przygotowywanie zamówienia dopiero wtedy, gdy znajdzie się on w pobliżu restauracji. Tym samym sieć chce wzmocnić wrażenie świeżości podawanego jedzenia i sprawić, że odbierane frytki nie zdążą rozmięknąć.