Warzywo to (chociaż niektórzy botanicy klasyfikują je jako owoce ze względu na pestki – ale my nie będziemy prowadzili polemiki na ten temat) stwarza przebogaty wachlarz możliwości wykorzystania. Najbardziej oryginalny sposób ich przyrządzania proponują w małych knajpkach przy pełnych uroku wąskich ulicach starego miasta w Nicei. Tam żółte kwiaty cukinii (co ciekawe, na tej samej roślinie wyrastają kwiaty męskie, a dopiero potem żeńskie) najpierw obtaczają w mące wymieszanej z tartą bagietką i z jajkiem, a następnie smażą we frytkownicy. Taki kwiat jest pyszny i niesłychanie chrupiący. To doskonały dodatek do win regionalnych, do prowansalskich białych, ale i wytrawnych rose. W kuchni światowej cukinie się grilluje, smaży, piecze, dusi, przerabia na mus na ostro przyprawiony – jest wyśmienity. Można je wykorzystać do zup, kremów, sałatek, surówek, deserów, marynat i do sosów – cukinia jest w kuchni wszędobylska. We Francji popularny jest flan, czyli coś w pół drogi między musem a budyniem. Flan może być z brokułami, pieczarkami albo z cukinią. Faszeruje się je – okrągłe i podłużne – piernikiem, mielonym mięsem, cebulą i gałką muszkatołową z dodatkiem koniaku. Warto wspomnieć także o legendarnym ratatouille.
Cukinia pieczona
Najpierw sprawdzamy, czy warzywo jest twarde i przyjemnie dla oka błyszczy, co znaczy, że jest świeże. Wybierzmy to średniej wielkości i raczej proste. Nie to, żebyśmy mieli coś przeciwko „zakrętasom”, ale proste warzywo będzie łatwiej pokroić czy to w plasterki, czy – tak jak my to teraz zrobimy – wzdłuż. Łyżeczką od herbaty wydrążamy pestki. Gdy jest ich niewiele i są małe, możemy sobie ten krok darować. Posypujemy cukinię odrobiną soli morskiej. Dodajemy nieco kurkumy. Pieprz syczuański zmiażdżony nożem szefa (to ten o największym ostrzu). Dorzucamy szczyptę cayenne albo startą papryczkę jalapeno. Cukinię owijamy w poprzek, na przemian, plastrami wędzonego boczku i także wędzonej szynki; tu wybór jest ogromny – od tej niesłychanie intensywnie pachnącej dymem z Czarnego Lasu ze Schwardzwaldu (do jej wędzenia stosuje się dym będący pochodną palenia szyszek, igieł i wiórków świerkowych) po włoskie, parmeńskie – o delikatnym smaku – i wreszcie te rozpływające się w ustach hiszpańskie serrano w roli głównej. Teraz cukinię w szynce posypujemy tartym parmezanem albo cheddarem (możemy spróbować z plasterkami albo z tartym oscypkiem). Całość wędruje do piekarnika. Pieczemy w temperaturze 180 stopni Celsjusza. Jak ser się zarumieni, nabierze lekko brązowej barwy, to cukinię wyjmujemy. Można ją podawać z odrobiną konfitury z pigwy, z żurawiną, z borówkami albo – ale to już całkowicie francuski wymysł kulinarny – z cebulą confit, zwykle towarzyszącą gęsim wątróbkom, surowym lub lekko podsmażanym. Cukinia, szynka i ser – pasowałoby nam białe, wytrawne wino. Na przykład szczep Sauvignon Blanc z Nowego Świata, ale ten z rejonu Bordeaux też jest przedni i ma olśniewający bukiet.