„Koniec czerwonego człowieka”. Recenzja Skiby

Cóż począć z wolnością, która po latach niewoli spada nam na łeb? Okazuje się, że do klatki człowiek jest w stanie się przyzwyczaić, ale do latania poza klatką już niekoniecznie.

Fot. YouTube

Wolność wymaga podejmowania trudnych decyzji, samodzielnego i krytycznego myślenia, a z tym po latach życia w tyranii mogą być problemy.

W Rosji komunizm trwał prawie dwa razy dłużej niż w Polsce i wykształcił nowy typ człowieka homo sovieticus. Człowiek radziecki wierzy propagandzie, wychowany jest w kulcie potęgi i wyjątkowości własnego państwa i choćby głodował czy stał wiele godzin w kolejce po ochłap żarcia, cieszy się, że świat drży przed ruskimi czołgami i pada plackiem z zachwytu przed moskiewskim baletem.

Losy ludzi radzieckich w czasach Gorbaczowa, czyli rozpadu dawnego ZSRR, opisuje mistrzyni reportażu, noblistka Swietłana Aleksijewicz w swej książce „Czasy secondhand. Koniec czerwonego człowieka”. Czeski autor Daniel Majling na motywach tej książki zbudował sztukę teatralną. Teraz w Och-Teatrze wystawiła ją Krystyna Janda w rewelacyjnej obsadzie.

Sztuka Majlinga, a szczególnie jej zakończenie, sporo różni się od książki Aleksijewicz, ale perfekcyjnie oddaje esencję tych reportaży. To wstrząsająca dla ludzi Zachodu analiza duszy rosyjskiej, rosyjskich postaw i rosyjskiego myślenia. Dawniej mówiono: by zrozumieć Rosję, musisz napić się wódki. Dziś wódka nie wystarczy. Trzeba by wiadra spirytusu, a i tak dalej niewiele wiadomo.

Człowiek sowiecki to urodzony niewolnik, przekonany, że żyje w raju. Raj ten otoczony jest przez wrogów, których, szerząc światowy pokój, trzeba zabijać. Choć nie brakuje tych, którzy prawdziwej wolności tam pragną, społeczeństwo utrzymywane jest w ciągłym napięciu. Państwo przypomina ziemniaki stale gotowane w garnku. Dzieci od małego faszerowane są krwawymi opowiadaniami o bohaterach, a starsi historiami o wyjątkowości własnej nacji.

To, co w książce Aleksijewicz wydawało się epitafium dla odchodzącego już, ulepionego z propagandy, bohaterszczyzny i rosyjskiej dumy homo sovieticusa, dziś w świetle dokonań reżimu Putina staje się niezwykle aktualne. Czerwony człowiek przetrwał, tylko zamiast portretów Stalina czci dziś innego bożka.

W sztuce pada znamienne zdanie: „Rosji nie można dać wolności, bo Rosjanie wszystko spieprzą”. Niestety, w kontekście ostatnich polskich perypetii, gdy nasze państwo okazało się łupem dla politycznych cwaniaków od Ziobry i Kaczyńskiego, brzmi to bardzo ostrzegawczo. Mocny, świetny spektakl, który trzeba zobaczyć. 

2024-10-30

Krzysztof Skiba