Są tacy wykonawcy, o których już niemal nikt nie pamięta, że zaczynali kariery na mniejszym lub większym ekranie. Jeśli nawet wciąż jeszcze grają, to z reguły jakieś niewielkie serialowe rólki, które na pewno nie przejdą do historii kinematografii. A jednak reklamodawcy niemal wyrywają ich sobie z rąk, zasypują propozycjami współpracy reklamowej i z reguły nie słyszą od zainteresowanych: nie. Małgorzata Kożuchowska (53 l.) znów podpisała umowę na promowanie swoją twarzą kosmetyków marki Perfecta. Kiedyś przekonywała, że jej uroda nie przemija dzięki produktom innych polskich marek. Ale kto by tam pamiętał. Wszystko jest kwestią ceny. Aktorka właściwie zawsze coś reklamuje: towarzystwa ubezpieczeniowe, galerie handlowe, marki odzieżowe, biżuterię. Ten kołowrotek reklamowy kręci się skutecznie już od kilkunastu lat.
Każda firma, która podpisuje kontrakt z celebrytą, oczekuje ściśle określonego wzrostu sprzedaży. Działy marketingu dokładnie to badają i wiedzą co do jednej sprzedanej sztuki, jak promowanie ich produktu czy usług przez gwiazdę poprawiło wyniki. Takie informacje powinny pozostać tajne, ale w branży marketingowców i tak rozchodzą się pocztą pantoflową. Wiadomo, kogo opłaca się zatrudniać: od małych płotek do grubych ryb, które są drogie, ale też zapewniają markom wielkie zyski. Kupując produkty, które reklamują, dajemy sobie złudzenie, że żyje nam się równie łatwo i wygodnie, co im. Jesteśmy tacy piękni i tacy bogaci. To mechanizm czysto psychologiczny i, choć opisano go wiele razy, wciąż działa. Jak to mówią w marketingu: znane twarze nadal sprzedają.
Twarz pięćdziesięciotrzyletniej aktorki promuje teraz kosmetyki do cery dojrzałej. Kożuchowska wygląda znakomicie, ale bez wątpienia nie jest to zasługa wklepywanych w siebie kremów, a już na pewno nie tylko. Po pierwsze: jest szczupła – kilogramy zawsze dodają lat. Po drugie, jej styliści doskonale wiedzą, co robić, by zachować młodzieńczość swojej podopiecznej. Na spotkanie promujące Perfectę przyszła ubrana w bardzo jasne, pastelowe odcienie bieli i pudrowego różu. Te kolory, których tak boją się dojrzałe kobiety, zawsze dodają blasku, odmładzają. Czerń – uważana przez wiele kobiet za bezpieczny wybór, bo na przykład ukrywa nadprogramowe kilogramy i jakieś niedostatki sylwetki – jest smutna, ponura. I najważniejsze: Małgorzata Kożuchowska nawet podczas oficjalnych wyjść pokrywa twarz bardzo subtelnym makijażem. „Przemalowane” oczy czy policzki to najczęstszy i najgorszy błąd popełniany przez dojrzałe kobiety. Wydaje im się, że ciężkimi produktami pokryją zmarszczki i zmęczoną wiekiem zszarzałą cerę. A tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Gruba warstwa kolorowych kosmetyków postarza. Im mniej makijażu, tym lepiej.
Od ładnych paru lat modny jest zresztą trend no make up. Buzia ma wyglądać świeżo, promiennie, cera lekko błyszczeć i najwyżej być nieco zarumieniona, ale tak, jakby nie było na niej żadnych produktów. Nie wierzycie? Spójrzcie na zdjęcia gwiazd w sieci, przyjrzyjcie się prezenterkom w telewizji. To już nie te czasy, gdy makijażyści pokrywali im cery podkładem grubym jak maska, a fryzjerzy wylewali na włosy pół pojemnika lakieru. W internecie bez trudu można znaleźć zdjęcia najbardziej znanych kobiet bez makijażu. Pokazały się tak nieraz chociażby supermodelka Cindy Crawford (58 l.) czy aktorka Michelle Pfeiffer (66 l.). Zdjęcie nieumalowanej twarzy opublikowała Selena Gomez (32 l.), a fani aktorki nie kryli zachwytu, że nie ukryła niedoskonałości cery: „też walczę z trądzikiem i bardzo doceniam to, co zrobiłaś”, można było przeczytać pod opublikowaną w sieci fotografią. W czasach, gdy wszystko i wszędzie jest sztucznie poprawione, taka fotograficzna „szczerość” zdarza się naprawdę rzadko.
Alicia Keys (43 l.) była jedną z pierwszych gwiazd, które głośno powiedziały o narzucanym kobietom przymusie wyglądania idealnie każdego dnia. „Makijaż był moją codziennością od piętnastego roku życia, gdy weszłam do szołbiznesu” – opowiadała wokalistka w jednym z wywiadów. „Bałam się, że gdy wyjdę na ulicę nieumalowana, ktoś zrobi mi zdjęcie”. Piosenkarka od 2016 roku nie maluje się na żadną okazję, łącznie z galami i czerwonymi dywanami; jest „jedną z inicjatorek ruchu antymakijażowego”.
I jeszcze jedno zdanie o Małgorzacie Kożuchowskiej: na warszawskiej imprezie z jej twarzy nie schodził uśmiech. Bo to jest właśnie to, co zdobi kobietę bardziej niż najdroższe kosmetyki, ubrania czy biżuteria. Dziewczyny, bądźcie dla nas dobre na wiosnę – śpiewał w 1968 roku niezapomniany Wojciech Młynarski. Od tamtego czasu minęło niemal sześćdziesiąt lat, mamy dwudziesty pierwszy wiek i kobiety już wiedzą, że najważniejsze, żeby najpierw zadbały o siebie. Dopiero potem o swoich mężów, chłopaków, narzeczonych – choćby i najbardziej zakochanych. Dziewczyny, bądźcie dla siebie dobre przez okrągły rok.