„Kiedy egzaminator wywołał moje nazwisko, wróciłam myślami do czasów podstawówki. Przypomniały mi się chwile, gdy nauczyciel wzywał mnie do tablicy i kazał odpowiadać przed całą klasą. Strach przed byciem ocenianym na forum wyzwalał reakcje w moim ciele, które odbierały mi poczucie komfortu. I to wróciło. Po latach. Na egzaminie na prawo jazdy”. Te słowa jednej z moich rozmówczyń szczególnie zapadły mi w pamięć. Choć odnosiły się do konkretnego egzaminu, tak naprawdę opowiadały o czymś znacznie większym. O stresie, który nie zaczyna się ani nie kończy w sali egzaminacyjnej.
Egzamin jako próba odporności
Egzamin nie jest tylko testem wiedzy. To też, a może przede wszystkim, test odporności. I to niekoniecznie na trudne pytania, ale na presję społeczną, wewnętrzną krytykę czy lęk przed porażką. To ciągła walka z naszymi myślami i przyznaniem się przed samym sobą, że nie zawsze możemy sprostać wszystkim oczekiwaniom. Jak i o swoją samoocenę i to, żeby nie patrzeć na przyszłość przez pryzmat porażki. W dzisiejszych realiach często problemem jest również czynnik ekonomiczny. Zainwestowane pieniądze w kursy, materiały, godziny korepetycji. Wizja niezaliczenia to nie tylko rozczarowanie, ale także świadomość zmarnowanych środków i obciążenia budżetu domowego.
Realne skutki stresu
Rozmawiając z różnymi osobami, usłyszałam historie, które ukazują, jak głęboko zakorzeniony i destrukcyjny może być stres. Napady klasterowego bólu głowy, reakcje alergiczne wywołane napięciem nerwowym, ataki paniki. To nie jest tylko niepokój – to realne, fizyczne obciążenie, z którym codziennie mierzą się ludzie, a które zbyt rzadko jest traktowane poważnie. W moim przypadku stres egzaminacyjny przybrał podobną postać. Już w podstawówce byliśmy przyzwyczajani do porównywania się między sobą i brania udziału w „wyścigu szczurów”. Pamiętam ten dzień, kiedy jako jedyna z dziewczynek z klasy nie otrzymałam czerwonego paska na świadectwie. Podeszła do mnie jedna z koleżanek i zapytała: „Nie boisz się wrócić do domu? Ja bym się nie odważyła pokazać rodzicom po czymś takim”. To zdanie dźwięczało w mojej głowie przez lata. Wtedy nie wiedziałam jeszcze jak strach i lęk przed oceną i rozczarowaniem innych odciśnie trwałe piętno na mojej psychice.
Lustro naszej samooceny
Dlatego kiedy ktoś mówi: „To tylko egzamin”, pamiętajmy, że dla wielu jest on czymś znacznie większym. Bo za tym „tylko” kryje się cała historia: dzieciństwa, oczekiwań, porównań, rozczarowań, ambicji i strachu. Tego rodzaju wyzwanie to coś więcej niż weryfikacja wiedzy. To także lustro, w którym często odbija się nasze poczucie własnej wartości. Możemy z tym walczyć. Możemy chodzić na terapię, rozmawiać z bliskimi, medytować. Ale najważniejsze to zdać sobie sprawę, że stres jest realny. Nie należy go bagatelizować ani umniejszać jego wpływowi, lecz zrozumieć, że każdy z nas ma prawo do słabości.