Ideał z Nowogrodzkiej codziennie sięga bruku, a emocje polityczne zenitu, więc – aby nie zwariować od ciężkich polskich zapachów – w czas świąteczny, dla równowagi duchowej, polecam Czytelnikom strawę lekką i wysoce przezabawną. W komedii Woody’ego Allena pt. „Koniec z Hollywood” reżyser Val wypada z obiegu i jest zmuszony kręcić filmy reklamowe. Gdy otrzymuje szansę na powrót do kręcenia poważnych fabuł, nagle traci wzrok. Nie chce jednak zrezygnować z okazji i kręci film, będąc niewidomym, a pomaga mu w tym chiński tłumacz operatora.
Reżyser jest bohaterem wielu zabawnych perypetii, a ekipa na planie ze ślepym reżyserem przeżywa prawdziwy horror. Powstaje film bez ładu i składu, a przede wszystkim bez sensu. W USA jest klapa, ale we Francji obraz zostaje uznany za wybitne i odkrywcze dzieło.
– Na szczęście istnieje Francja – krzyczy niewidomy reżyser. I my dziś też krzyczymy wraz z nim, bo dzięki Francji mamy nie tylko czterysta gatunków sera, opery Georges’a Bizeta, piosenki Edith Piaf, dobre wino, ale przede wszystkim francuskie komedie. Może Francuzi nie byli najlepszymi strategami w czasie wielkiej wojny, może ta ich wieża Eiffla jest naprawdę brzydka, ale komedie potrafią za to robić świetne, i tego możemy się od nich uczyć.
Moje pokolenie wychowało się na zwariowanych komediach z Louisem de Funesem oraz Pierre’em Richardem. Francuska komedia zawsze gwarantowała dobrą zabawę – nawet gdy miała słabsze momenty i opierała się na wytartych schematach, był w niej wdzięk i szyk. Nowa francuska komedia pod trochę odstraszającym tytułem „Test na teściów” z popisowymi rolami Christiana Claviera (pamiętna rola w serii „Goście, goście”) i Didiera Bourdona rozbawi każdego ponuraka. To pozornie komedia rodzinna. Młoda para pochodząca z różnych środowisk chce, aby rodzice poznali się bliżej, i urządza zabawę w odczytywanie zamówionych testów DNA.
To mądry film o uprzedzeniach, stereotypach i wrodzonej u wielu ksenofobii ukrytej pod maską wymaganej wszędzie politycznej poprawności. Polecam ten film szczerze, wszak Święta Wielkanocne to pora radości, dyngusa i malowania jaj, więc przyda się nam wszystkim ożywczy oddech, bez zadęcia.