Ba, wręcz nalegali, chcieli usłyszeć z ust premiera, iż on i jego ekipa zajmą się NAPRAWĄ PAŃSTWA, a nie generowaniem wewnętrznych sporów – wywoływaniem kłótni prowadzących wprost do powstania podziałów i nieustannych sytuacji kryzysowych w rządzie! Premier Tusk z powagą i należną uwagą wsłuchiwał się w owe szczere do bólu, pełne troski i obaw głosy, po czym zapewniał zgromadzonych na wiecach życzliwych, przyjaznych mu ludzi, iż zrobi wszystko, co w jego mocy, żeby nie dochodziło do takich gorszących społeczeństwo scysji. Twierdził, że zdaje sobie z tego sprawę, iż wszelkie awantury będą kompromitowały rządzącą koalicję – rujnowały jej wiarygodność, prowadziły do rozczarowania i odwracania się od niej wyborców.
Generalnie, ludzie oczekiwali od Tuska takiej właśnie obietnicy i taką też od niego otrzymali. Naładowani optymizmem Polacy uwierzyli, że tym razem będzie inaczej, że nie zostaną wykorzystani i oszukani. Toteż z entuzjazmem ruszyli do urn, by oddać swój głos na Platformę – na sprzymierzone z nią ugrupowania! Jak było do przewidzenia, wyborczy sukces dodał koalicji skrzydeł! I już, już w Urzędzie Rady Ministrów miała ruszyć z kopyta robota – miała ona pogromcom kaczystów palić się w rękach, ale nie ruszyła, jeno rozbawiła lud pracujący miast i wsi. Co powstrzymało ich od wzięcia się do pracy?! Ano, świeżo nominowani ministrowie i ich wice zajęli się przede wszystkim swoimi karierami – nabiciem kabzy. Zbliżały się wybory do europarlamentu i cały zapał zużyli w walce o mandat – czytaj dostęp do unijnego koryta!
Ci, którym zabrakło szczęścia i o pensji w euro mogą tylko pomarzyć, byli zbyt zmęczeni trudami kampanii, żeby wziąć się do jakiejkolwiek pracy w ministerstwie. Tak mniemam, gdyż wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazują. Nie sądzę również, żeby owi obijający gruchę włodarze mieli z tego powodu jakieś wyrzuty sumienia! Są świadomi tego, iż robota nie zając, nie ucieknie – POCZEKA! I też nie UCIEKA, do dziś leży odłogiem! Niestety, rzeczywistość bezlitośnie zweryfikowała złożone publicznie przyrzeczenia! Wystarczyło parę miesięcy, żeby szlag trafił niezwykle istotne, fundamentalne dla budowy wiarygodności władzy wyborcze obietnice! W koalicji jeszcze rozłamu nie ma – choć groźby już się pojawiają – ale kłótnie są na porządku dziennym! W mediach sojusznicy skaczą sobie do oczu, obwiniają siebie nawzajem za porażki wizerunkowe, nieporadność rządu w realizowaniu zobowiązań danych wyborcom!
Każdy z liderów partii będących w Koalicji 15 października ciągnie w swoją stronę – interes macierzystego ugrupowania jest ponad wszystko! Przykro i smutno się robi, widząc, jak owi bojownicy spraw ogromnych prężą, napinają muskuły – pragną odgrywać w koalicji pierwszoplanową rolę! Jeszcze niczego naprawdę dobrego, docenionego przez rodaków nie zrobili, a już bajdurzą o licznych sukcesach, nastawiają piersi do odznaczeń! Za grosz wstydu i przyzwoitości w sobie nie macie!
PS Z zaciśniętymi zębami, trudno przychodzi koalicjantom mówić o dobrych rozmowach w rządzie!