– Sigma została najpopularniejszym wśród młodzieży słowem 2024 roku.
– Wydaje się, że ma bardzo pozytywne i radosne znaczenie. To nie jest neologizm, wiadomo, że to osiemnasta litera alfabetu greckiego, ale także znak sumy. Słowo to weszło do języka młodzieży na określenie wzoru osobowego, choć wcześniej funkcjonowało już w manosferze. Sigma jest jednostką wybitną, ale trochę „samotnym wilkiem”, który potrafi zarządzać z „tylnego siedzenia” i zyskać uznanie innych. Nie jest jednak jakimś „bananem”, który urodził się we wpływowej rodzinie, ale osobą, która swoim talentem i pracowitością, upartym dążeniem do celu potrafi wiele osiągnąć. A to jednak nieustannie pociąga młodych ludzi.
– Sigma to osoba, która odnosi sukcesy i warto ją podziwiać?
– Takie znaczenie też jest w obiegu. Większość słów slangowych jest bardzo pojemna semantycznie, a znaczenia są „negocjowane” w kontekście. Młodzi jednak mówią, że „kto ma wiedzieć, ten wie”. W środowisku sportowym to Robert Lewandowski nazywany jest sigmą. Widziałam film, na którym jeden z młodych fanów z podziwem zwrócił się do piłkarza Barcelony składającego autograf: „Pan jest sigmą!”. Rodowody sportowe mają także niektóre inne słowa zgłoszone w plebiscycie PWN. Świetnym piłkarzem jest Holender Virgil van Dijk. W internecie pojawiło się określenie, że zawodnik Liverpoolu jest tak dobry, że większość napastników się go boi, dlatego ma „dobrą aurę”. Taki sposób określenia holenderskiego piłkarza dał impuls do popularyzacji zwrotów „mieć aurę” i „zdobywać aurę” lub „tracić aurę”. Ze środowiska kibiców żużla pochodzi z kolei nazwa „wiarozol” określająca „wyimaginowaną substancję, której wysoki poziom wynika z wiary w zwycięstwo zawodnika lub drużyny”. To inaczej niepohamowany optymizm.
– Sigma to osoba, która według młodych osób da sobie wszędzie radę, ale nie afiszuje się swoją niezwykłością.
– Zdecydowanie tak. Nie pcha się do pierwszych rzędów, nie chce zdetronizować władczego „alfy”, ale za to jest atrakcyjna, błyskotliwa, działa bardzo skutecznie i ma duży autorytet w swoim środowisku.
– Jakie słowa pokonała sigma w plebiscycie?
– Na podium znalazły się jeszcze „azbest” i „czemó”, czwarte miejsce zajęło słowo „skibidi”, a piąte – „aura”, o którym już wspominałam.
– Azbest chyba nie ma nic wspólnego z powszechnym znaczeniem?
– Wydaje się, że bardzo niewiele. Azbest w komunikacji młodych to jedynie sygnał werbalny, który nawiązuje do krążących w internecie virali i memów z filmu animowanego ze sceną, gdy nauczyciel skarży się na ucznia, że ten wylał na niego azbest, co w wolnym tłumaczeniu można związać z robieniem paskudnych żartów. W języku polskim od dawna funkcjonuje frazeologizm o wylewaniu na kogoś pomyj. Rozszerzenie znaczenia azbestu pojawiło się z kolei przy kontekstach budowlanych, bo zalewanie azbestem mimowolnie kojarzy się z zalewaniem betonem i degradacją środowiska naturalnego.
– Najdziwniejsze ze słów, chyba nie tylko ze względu na pisownię, to czemó.
– Mnie zupełnie nie dziwi slangowa tendencja do gry z regułami ortograficznymi języka standardowego. Właśnie tak jest z „czemó”. W tym przypadku nawet znaczenie się nie zmieniło. To w dalszym ciągu pytanie o przyczynę, tylko z większym zaznaczeniem zdziwienia. Geneza tej formy jest znowu wiralowa. Dwóch bardzo młodych ludzi gra w Fortnite i jeden mówi do drugiego – „Nie jesteś już moim duo”, na co słyszy „Czemu”? W tym pytaniu i odmienna wymowa – pomiędzy „u” i „o” – i przesunięty akcent spowodowały, że w późniejszych komentarzach i przeróbkach zaczęto to słowo zapisywać jako „czemó”. Ten zapis, funkcjonujący jednak zawsze w odniesieniu do wiralowego kontekstu, wywoływał uśmiech na twarzach komunikujących się osób. Zresztą aspekt humoru i komizmu jest jednym z podstawowych powodów do tworzenia młodomowy, czyli odmiany młodzieżowej języka potocznego.
– Bardzo ładnie brzmi słowo skibidi.
– I właściwie na tym można poprzestać. To najbardziej „niesemantyczne” ze słów młodzieżowych. Nawet młodzi ludzie nie są w stanie wyjaśnić, co naprawdę znaczy. To trochę taki parajęzykowy przerywnik w stylu „proszę ja ciebie”. Nastolatki mówią nawet, że jest modnym w środowisku młodszych od siebie „zapychaczem językowym” i żartobliwym sygnałem nawiązywanego kontaktu. Zawiera w sobie pewien ładunek absurdalnego, groteskowego humoru, myślę tu o serii filmików internetowych o skibidi toilet, czyli sedesach z ludzkimi głowami, które walczą z ludźmi kamerami, ale samo słowo może być używane w wielu różnych kontekstach. Zarówno pozytywnie, np. „sibidi sigma”, jak i negatywnie „skibidi rizz”.
– Przyglądając się finałowej liście, chyba najbardziej popularnym określeniem, i to już nie tylko w wydaniu młodzieżowym, wydaje się „slay”.
– „Slay” to jest coś, co „poraża” swoją świetnością. Jest pozytywnym określeniem, wyrazem zachwytu. Współcześnie zaczęło nawet pełnić funkcję wykrzyknika. Trochę zastąpiło „essę”, która była młodzieżowym słowem w 2022 roku, a trochę stare i zużyte „cool” lub ponadczasowe „git”.
– Jeśli popatrzymy na listę zwycięskich słów w ostatnich latach, to „karierę” zrobił „dzban”.
– Rzeczywiście, „dzban” wszedł do potocznego, ogólnego słownictwa i tam się rozgościł. Nawet pewien stan umysłu nazywany jest „dzbanizmem”, odbywa się też satyryczny konkurs na Dzbana Roku. Zdecydowanie jednak bardziej „mainstreamowe” – jak mówią młodzi – jest słowo „sztos”. Na jednej ze stacji benzynowych widziałam reklamę „sztos burgerów”, czytamy na banerach o „sztos zabiegach” kosmetycznych, a „sztos maniacy” są zapraszani do smakowania nowych potraw. W języku reklamy sztos jednak zdeklasował dzbana.
– Jak mówią dzisiaj młodzi ludzie?
– Odpowiem nawiązaniem do jednego ze słów, które kiedyś zdobyło nagrodę jury w plebiscycie na słowo roku – „to zależy”. Od wielu aspektów – kiedy, gdzie, do kogo, w jaki sposób mówią? Młodzi ludzie, występując w różnych rolach społecznych, powinni nauczyć się umiejętnie przełączać kody, a to współcześnie jest bardzo przydatna umiejętność komunikacyjna. Tę powinno się kształcić w szkole. Inną odmianą języka posługujemy się w wypowiedziach oficjalnych, inną w piśmie, a jeszcze inną w „mowie zapisanej” przez komunikatory internetowe. Zarówno struktura komunikatu, jak i odniesienie do norm językowych są tu zgoła odmienne. Puryści językowi z kolei bardzo ubolewają nad dominującą angielszczyzną i masowymi zapożyczeniami słów z tego języka. Ale przecież odmiany języka nie powstają w izolacji. Nastolatki nie spotykają się po to, by wymyślać nowe słowa. Są one skutkiem wielu różnych interakcji komunikacyjnych. Te najbardziej przyjemne związane są z funkcją ludyczną, z kontaktami towarzyskimi, rozgrywkami, z kreowaniem i odbieraniem nowych – często absurdalnych – treści, za to rozpoznawanych na mocy określonej konwencji humoru jako komiczne. Najbardziej „słowotwórczym” medium wydaje się dziś TikTok, a ten równie chętnie jest konsumowany po polsku, jak i po angielsku. Dla współcześnie młodych ludzi, to chyba nie jest już „obcy” język, do którego podchodzi się z jakąś nabożną czcią. Czasem nawet wolą formułować wypowiedzi po angielsku niż po polsku. Nie można zatem załamywać rąk, że młodzi nie doceniają języka polskiego, ale to piękno po prostu pokazywać. Także to piękno codziennej polszczyzny, która może być prosta, ale nie prostacka. Zadaniem językoznawców nie jest ani nakazywanie, ani zakazywanie, ale obserwowanie żywiołu języka i jego opisywanie. Są oczywiście niektórzy miłośnicy polszczyzny, którzy uważają – jak przeczytałam w jednym z komentarzy – że młodzież powinna zajmować się wyłącznie chodzeniem na lekcje, czytaniem książek i uczeniem się, a nie „wymyślaniem nowych słów”, bo tym tylko irytuje starszych.
– Przecież młodzieżowe słowa powstają często przypadkowo.
– Tak, oczywiście! Z potrzeby komunikacyjnej, ale są też tworzone dla zabawy, tak jak było ze słowem „czemó”. Nie wróżę wprawdzie mu sukcesu na dłuższą metę, bo to taki kaprys językowy. W Obserwatorium Języka i Kultury Młodzieży (obserwatorium-mlodziezy. ujk.edu.pl) powstał słownik najnowszej polszczyzny młodzieżowej. Sprawdzamy każde użycie słowa i funkcjonowanie popularnych „trendów” zarówno w języku mówionym, jak i pisanym. Polecamy także naszą aplikację mobilną, która jest formą translatora z języka młodzieżowego na język ogólny. Żywioł języka młodzieżowego jest bardzo dynamiczny i efemeryczny, dlatego odsyłam na stronę naszego Obserwatorium zwłaszcza przedstawicieli starszych pokoleń: rodziców, dziadków, wszystkich dorosłych. To dla nas interesujący „punkt dostępu” do interpretacji młodzieżowego świata.