Ignaś, gości masz!
Trzynasty dzień bliżej nieokreślonego miesiąca zaczął się dla Ignacego Koniecznego zgodnie z przesądem – pechowo. Rozwiedziony nauczyciel historii, mieszkający z rodzicami, siostrą i nastoletnią córką siostry, zaspał. A tu koszula nieuprasowana, łazienka zajęta i żaden członek rodziny nie zamierza belfrowi pomóc. Mama odmawia wierszem: – O nie, kochany, ja ci będę prasować koszulę, jak przejdę na emeryturę. Bezczelna siostrzenica śmieje mu się w twarz, zaś ojciec twierdzi, że byłoby wspaniale, gdyby syna wylali z pracy za spóźnienie, bo co to za praca: – Ile ty na tej nauczycielskiej posadzie zarobisz? Lepiej to wszystko rzucić i na zasiłek pójść. Tatuś nie zamierza nawet wyciągnąć ręki, by wyłączyć kuchenkę, na której kipi kawa Ignacego. Cała rodzina objawia kompletny brak szacunku dla „pana profesora”. Wreszcie sytuacja zostaje z grubsza opanowana – resztki kawy ocalone, łazienka wolna. Wyczerpany nauczyciel relaksuje się na sedesie, przeglądając pismo o dumnym tytule „Tylko Prawda”. Nagle do drzwi puka ojciec: – Ignaś, wyjdź, gości masz. Syn przekonany, że rodzic chce go podstępem wyrzucić z toalety, siedzi dalej. Teraz puka matka: – Ignaś, kochanie, tata nie żartuje. – Mamę też wkręciłeś? Jeszcze Oliwkę zawołaj. No i jak na zawołanie zza drzwi dobiega głos siostrzenicy: – Wujku, musisz tu przyjść!
Subskrybuj