R E K L A M A
R E K L A M A

AI wielkim zagrożeniem w polityce. Trudno stwierdzić, co jest prawdziwe

Politycy coraz częściej używają w swoich kampaniach wyborczych materiałów wygenerowanych przez sztuczną inteligencję, czyli w skrócie AI. Zadaniem wygenerowanych treści jest zazwyczaj jak najmocniejsze uderzenie w przeciwników, jednak łatwo może dojść w tym miejscu do nadużyć i przekłamywania rzeczywistości. Google zapowiedziało już podjęcie zdecydowanych kroków w tej sprawie.

Jednym z materiałów, który garściami czerpie ze sztucznej inteligencji, jest ten autorstwa Dariusza Mateckiego, pełnomocnika Suwerennej Polski na Pomorzu Zachodnim. Jest to partia o profilu konserwatywnym, której prezesem jest Zbigniew Ziobro. Na kanale YouTube Mateckiego, „PrawicowyInternet”, jeszcze niedawno został zamieszczony film pod tytułem „Nie dopuścimy politycznych zdrajców do władzy”. Na miniaturce widzimy Donalda Tuska z krzywo rozsypanymi gwiazdami dookoła, najpewniej nawiązującymi do flagi Unii Europejskiej. Materiał trwa lekko ponad minutę i składa się w całości ze sztucznie wygenerowanych obrazów oraz komentarza głosowego.

Za rok Polska przestanie istnieć

Próbując krótko streścić „fabułę”, widzimy co stanie się z Polską, jeśli władzę w kraju przejmie opozycja, w tym tytułowi „zdrajcy”. Po miesiącu tysiące czarnoskórych migrantów wkroczy do kraju i zacznie siać chaos, co możemy wywnioskować po wygenerowanych obrazach. Natomiast już po roku Polska zniknie z mapy świata, w przedszkolach jednym z przedmiotów będzie „gender”, a Unia Europejska będzie kazała jeść nam robaki. Pod koniec filmu znów pojawia się twarz Tuska wygenerowana przy pomocy AI, a głos zabiera sam szczeciński radny Suwerennej Polski mówiąc:

„Donald Tusk stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa i suwerenności Polski. Nie dopuśćmy politycznych zdrajców do władzy”.

Morawiecki „czyta” listy z afery mailowej

Nie bądźmy jednak stronniczy w tym przypadku. Platforma Obywatelska także zaczęła wykorzystywać AI do tworzenia swoich materiałów wyborczych. W sierpniu na oficjalnym Twitterze partii pojawił się krótki film z opisem:

„Jak tak naprawdę wyglądają relacje w „zjednoczonej” prawicy? Przekonajcie się sami!”.

Film odnosił się do afery mailowej, która wybuchła 4 czerwca 2021 roku. Dotyczyła publikacji prywatnej korespondencji ówczesnego szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka. Maile zawierały kulisy prowadzenia polityki przez otoczenie Mateusza Morawieckiego. W materiale autorstwa PO widzimy sceny z przemówienia premiera przeplatane z cytatami wiadomości, które wyciekły podczas wspomnianej afery. Owe teksty czytane są właśnie głosem Morawieckiego, który został wygenerowany przez sztuczną inteligencję. Trzeba przyznać, że brzmi to bardzo naturalnie.

Niepokój może budzić fakt, że w pierwotnej wersji spotu PO nie została zamieszczona informacja, iż głos Morawieckiego nie jest prawdziwy. Niestety, niewłaściwe posługiwanie się tą nową technologią może prowadzić do oszustw, dezinformacji lub manipulowania odbiorcami.

Używasz AI? Musisz to podkreślić

Jak podaje CNN, od listopada Google będzie wymagać od reklam politycznych wyraźnego informowania o tym, czy zawierają one sztucznie wygenerowane treści. Aktualizacja zasad następuje wraz ze zbliżaniem się sezonu kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA w 2024 r. oraz w miarę jak wiele innych krajów przygotowuje się do własnych, najważniejszych wyborów.

Przykładem zza oceanu jest film opublikowany na rzecz kampanii prezydenckiej gubernatora Florydy Rona DeSantisa. Wykorzystano w nim obrazy przedstawiające byłego prezydenta Donalda Trumpa ściskającego doktora Anthony’ego Fauciego. Zdjęcie odnosiło się do czasów pandemii, gdy Fauci był głównym amerykańskim epidemiologiem i nie zgadzał się z działaniami ówczesnego prezydenta. Sztuczne obrazy były trudne do wychwycenia, szczególnie, że znajdowały się obok prawdziwych fotografii.

2023-09-21

Anna Jadowska-Szreder