Rosyjskie MSZ zapowiedziało reakcję na rzekomą próbę ataku na rezydencję Władimira Putina, nie przedstawiając jednak żadnych dowodów na potwierdzenie tych oskarżeń — przypomniał Reuters. Władze w Kijowie odrzuciły te zarzuty jako bezpodstawne, uznając je za próbę podważenia rozmów pokojowych.
Rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych informowało wcześniej, że Ukraina miała w nocy podjąć próbę ataku dronami na rezydencję Władimira Putina w obwodzie nowogrodzkim. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow twierdził, że użyto 91 bezzałogowców, które wszystkie zostały zestrzelone, podkreślając jednocześnie, że nikt nie ucierpiał, a atak nie wyrządził żadnych szkód. W poniedziałek rano rosyjskie ministerstwo obrony podało jednak, że nad całym krajem strącono lub zniszczono 89 dronów, w tym 18 w rejonie obwodu nowogrodzkiego.
Kreml, powołując się na rzekomą próbę ataku, zagroził zmianą stanowiska w trwających negocjacjach dotyczących zakończenia wojny. Sprawę skomentował również w poniedziałek prezydent USA Donald Trump, twierdząc, że Putin poinformował go o domniemanym ukraińskim ataku. Trump miał być przez to bardzo zły, choć przyznał, że możliwe jest, iż atak wcale nie miał miejsca.
Zełenski apeluje do Trumpa
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski stanowczo zaprzeczył, jakoby ukraińskie siły przeprowadziły atak na rezydencję Putina, określając te doniesienia jako kolejną falę kłamstw. W komunikacie dla mediów zarzucił Rosji próbę podważenia postępów w negocjacjach pokojowych dotyczących zakończenia wojny na Ukrainie.
Zełenski wezwał Donalda Trumpa do podjęcia odpowiednich działań w reakcji na rosyjskie groźby.
Gdzie był Putin?
Agencja Reuters zaznaczyła, że nie udało się ustalić, czy w nocy z niedzieli na poniedziałek Putin przebywał w swojej rezydencji w obwodzie nowogrodzkim na północnym zachodzie Rosji. Przypomniano przy tym, że z tego miejsca korzystali w przeszłości m.in. sowieccy przywódcy Józef Stalin i Nikita Chruszczow oraz pierwszy prezydent Rosji po rozpadzie ZSRR, Borys Jelcyn.