R E K L A M A
R E K L A M A

Od Alicji po kuchnię. Królik w literaturze i na talerzu

Wiadomo jedno: królik w literaturze nie kończy się na Alicji. A przynajmniej wiadomo to wszystkim wielbicielom tej uroczej książeczki Lewisa Carrolla – matematyka, którego fantazje zachwyciły królową Wiktorię. Podobnie jak druga część, o tym, co Alicja zobaczyła po drugiej stronie zwierciadła. Monarchini, rozsmakowana w baśni, zażyczyła sobie kolejnych dzieł autora. Otrzymała jednak jego prace matematyczne i miała powiedzieć chłodno: „Nie jesteśmy zachwyceni tą lekturą”. W świecie Carrolla roi się od osobliwości: Szalony Kapelusznik, Zając Marcowy, susły w czajniczkach i królik, który w panice zerka na zegarek, powtarzając: „Królowa, królowa, zetnie mi głowę”. Ale ani Kapelusznik, ani Zając, ani sam królik nie chcieliby trafić do naszego piekarnika. 

Źródło: Gemini

Jednak taka jest, niestety, rzeczywistość kulinarna. Królowa nie obcięła głowy królikowi, ale nie robią tego też rzeźnicy na paryskich targach – bo królik musi być sprzedawany z głową, by nikt kupującym nie podłożył… kota. Pożytku z takiego króliczego łebka kulinarnie nie ma żadnego. Nie to, co rybie łby czy kurze kości – i te, i te zmiażdżone, są „esencją” pysznego sosu. Zaś łebek królika nie. 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-12-19

Marek Brzeziński