R E K L A M A
R E K L A M A

Według Mroziewicza. Komórka zabija w Nepalu

Dowód na prawdziwość tytułu znajdziemy w oficjalnych danych na temat liczby ofiar śmiertelnych w starciach młodocianych kontestatorów w stolicy Nepalu – Katmandu.

Przyczyn wybuchu telefonu jest naprawdę wiele. W niektórych przypadkach może dojść do tragedii / fot. Domena Publiczna

To liczba 72, do której należy dodać drugie tyle, gdyż w Azji Południowej minimalizuje się znaczenie złych wieści, a maksymalizuje się to, co jest pozytywne. W Nepalu młodzi ludzie zbuntowali się przeciwko decyzjom władz, które zakazały korzystania z sieci komórkowych. Jest to dosyć groteskowa decyzja, ale ma głębsze podłoże. Tak jak wszędzie w świecie młodzi Nepalczycy są głównymi odbiorcami usług internetowych. Sieci komórkowych jest 26. Wraz z sieciami pojawili się ich menedżerowie i dzieci tych menedżerów. Władze nepalskie próbowały zaradzić coś na kulturę złotej młodzieży. Zwrócono się do menedżerów o nałożenie różnego typu ograniczeń, żeby przyhamować rozkwit świata playboyów. Wywołało to bunty, w związku z czym menedżerowie postanowili zawiesić działalność sieci. Kontestatorzy nepalscy zdobyli i podpalili gmachy parlamentu, które były kiedyś siedzibą króla. Na stołecznych ulicach pojawiła się policja. Formacje mundurowe uzbrojone są między innymi w noże kukri. Przyjęło się w świecie nepalskiego plemienia Gurkhów, że kukri wyciągnięty z pochwy może być do niej włożony z powrotem tylko wtedy, kiedy znajdzie się na nim krew przeciwnika. Jeśli nie ma przeciwnika, wtedy Gurkha musi skaleczyć się w rękę. Z jednej strony zasada ta ogranicza użycie tej broni, z drugiej pokazuje, jak poważna jest to broń.

Życzliwość to jedna z podstaw państwa, które zbudowane zostało na fundamentach hinduizmu i buddyzmu: żyj i daj żyć innym. To jeden z niewielu organizmów politycznych w świecie, które miały fundamenty religijne wpisane do konstytucji. Syn króla Dipendra złamał konstytucję, zabił przy kolacji ojca, urzędującego monarchę, matkę i królową matkę. Byłem wtedy akredytowany przy jego dworze. Na okoliczność uroczystości wręczenia listów uwierzytelniających król Birendra zorganizował koncert muzyki sitarowej Rawiego Szangara. Po zabójstwie króla zaczęła się w Nepalu republika. Wydawało się, że monarchia jest systemem nienaruszalnym. Gospodarka żywiła się korupcją i dewastacją Himalajów. Rządziła kamaryla królewska, a w zachodniej części kraju komunistyczna partia maoistowska. Działacze tej partii chcieli zrobić z Nepalu drugie Chiny, a nie wiedzieli nawet, że Mao od dawna leży w mauzoleum. Nepal stał się wtedy celem turystyki kwalifikowanej (do 6 tysięcy metrów). W Himalajach królowali polscy himalaiści: Krzysztof Wielicki, Wanda Rutkiewicz, Leszek Cichy, Jerzy Kukuczka. Do dziś są oni uważani za arystokrację himalajską. Brat króla Gyanendra rządził nieporadnie i bardziej mu się podobała robota właściciela kilku sektorów gospodarki niż połowy kraju. W spokojnym kiedyś Nepalu działo się od świtu do nocy. Uliczne starcia, ciągłe protesty, walki frakcyjne przekształciły ten kraj w laboratorium rewolucji. Partia maoistowska używała właściwych sobie sposobów prezentacji poglądów politycznych, natomiast druga z wielkich partii bazowała na wzorach indyjskiego kongresu, pełniły naprzemiennie swoje funkcje polityczne i w żaden sposób nie dawało się pod żadnym kierownictwem zbudować komunistycznej gospodarki bez komunistycznej władzy ani socjaldemokracji w Trzecim Świecie.

Będzie tego teraz próbowała jako premier pani Sushila Karki, która była ostatnio prezesem Sądu Najwyższego. Zadziałała tu zasada pochodzenia władzy. W Azji Południowej kobieta może zostać premierem, jeśli jest żoną albo córką, albo wdową, albo najbliższym członkiem rodziny innego ustępującego czy obalonego premiera. Pani Karki pochodzi z dwóch potężnych rodów. Dodatkową trudnością czekającą premier Karki jest to, że rządzi ona krajem leżącym między Indiami i Chinami. Jest to rodzaj cohabitation, czyli współzamieszkiwania. To współzamieszkiwanie podzielone jest na małe współzamieszkiwania na całej długości granicy chińsko-indyjskiej, która prawie nigdzie nie jest uznawana przez terytoria graniczne, poczynając od Kaszmiru przez Nepal, Bhutan i Arunaćal Pradeś. Zresztą w Azji nie ma ani jednego centymetra granicy, który byłby akceptowany przez zainteresowanych: od Izraela po Koreę Północną. 

2025-10-16

Krzysztof Mroziewicz