Sylwetka nowego ambasadora
Urodzony 4 sierpnia 1962 roku w stanie Indiana, Rose studiował historię i dyplomację. Ukończył Uniwersytet Brandeisa oraz Uniwersytet Columbia. Thomas Rose został nominowany przez Donalda Trumpa już w lutym, a we wrześniu jego kandydaturę zatwierdziła senacka komisja spraw zagranicznych.
Jest konserwatywnym publicystą i komentatorem radiowym, a także byłym doradcą wiceprezydenta Mike’a Pence’a. Znany jest z wyraźnie proizraelskich poglądów. W latach 1997–2005 pełnił funkcję wydawcy i dyrektora generalnego „Jerusalem Post”, a przez dekadę mieszkał w Izraelu. W jednym z wywiadów stwierdził, że choć w Polsce toczą się różnorodne spory polityczne, to w kwestiach fundamentalnych panuje szerokie zrozumienie i rywalizacja o to, kto będzie bardziej proamerykański. Przed nominacją był współprowadzącym audycji radiowej Bauer & Rose Show.
Rose podkreślał także, że Polska „nie jest tylko sojusznikiem, lecz rodziną” oraz chwalił działania polskich władz. Wypowiadał się również o decyzjach rządu Donalda Tuska, sugerując przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej – prawdopodobnie mając na myśli dobrowolne szkolenia obronne.
Sprzyjanie Polsce i Ukrainie
Rose opowiada się za dalszym wspieraniem Ukrainy i odrzuca twierdzenia, jakoby Rosja została sprowokowana do agresji przez NATO.
Podczas przesłuchania przed senacką komisją w lipcu wielokrotnie podkreślał, że Polska jest wzorowym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych. Zapowiadał też działania na rzecz poprawy relacji polsko-izraelskich oraz zwracał uwagę, że Polska niesłusznie bywa w Izraelu oskarżana o współudział w Holokauście.
Rose zapewniał, że utrzymuje dobre kontakty zarówno z przedstawicielami obecnego rządu, jak i z opozycyjnym PiS-em, deklarując jednocześnie bezstronność wobec wewnętrznych sporów politycznych.
Brak faworyzacji?
W odpowiedzi na pytania jednej z senatorek Partii Demokratycznej, Rose podkreślił, że Stany Zjednoczone utrzymują bardzo dobre relacje zarówno z premierem Donaldem Tuskiem i jego Koalicją Obywatelską, jak i z obecnie opozycyjnym PiS-em. Zapewnił, że jako ambasador nie będzie okazywał przychylności żadnej partii kosztem innej.
Jeśli jest jeden kraj w Europie, w którym Ameryka nie ma problemu, to jest to Polska – stwierdził. Na prośbę o złożenie deklaracji bezstronności wobec polskich ugrupowań politycznych potwierdził swoje zobowiązanie. Dodał również, że w sytuacjach dotyczących bezpośrednio interesów Stanów Zjednoczonych będzie zdecydowanie bronił prezydenta i jego polityki.