R E K L A M A
R E K L A M A

Patologiczne ciąża, opieka i roszczenie. Naturalny poród zamiast cesarki

W powiatowym szpitalu lekarze dążyli do porodu siłami natury, mimo że dziecko ważyło równe 5000 g. Tymczasem przeciętna masa noworodka w Polsce wynosi 3500 g. 

Fot. Wikimedia

W 2017 r. pozostająca pod opieką prywatnego gabinetu ginekologiczno- -położniczego mieszkanka województwa pomorskiego została skierowana do powiatowego szpitala, ponieważ lekarza zaniepokoił zapis aparatury KTG (monitorowanie akcji serca płodu wraz z zapisem czynności skurczowej macicy). Wcześniej nie zaniepokoiła go, niestety, przeterminowana ciąża (41/42 tydzień) ani to, że pacjentka była obciążona cukrzycą ciężarnych (GDM).

Dziewięć w skali Apgar

Przy przyjęciu do szpitala stwierdzono, że nie występuje akcja skurczowa macicy, a wody płodowe są zachowane. W czasie dwóch dni pobytu na oddziale położniczym nie wykonywano kontrolnego badania USG w celu oceny prognostycznej masy płodu, chociaż w przypadku cukrzycy ciężarnych należy to dokładnie sprawdzać, gdyż ten rodzaj cukrzycy może być przyczyną nadmiernego wzrastania płodu, zwanego makrosomią.

W drugiej dobie wykonano badanie amnioskopowe, ustalając na tej podstawie, że wody płodowe są czyste i nie występuje niedotlenienie wewnątrzmaciczne. Zaniechano przeprowadzenia innych testów. Uznając, że rozpoczyna się akcja skurczowa, przewieziono pacjentkę na salę porodową, gdzie po pewnym czasie (z uwagi na nieregularną czynność skurczową macicy) zdecydowano o podaniu wlewu z oksytocyny, co miało przyśpieszyć poród. Gdy wystąpiły symptomy zagrażające życiu dziecka, zdecydowano o zakończeniu ciąży na drodze cesarskiego cięcia.

Wykonujący zabieg lekarz w protokole operacyjnym napisał: urodzone dziecko wydobyto z zielonych wód płodowych.

– To oznacza, że od czasu wykonania badania amnioskopowego do wykonania zabiegu cesarskiego cięcia doszło do wewnątrzmacicznego niedotlenienia płodu, co oczywiście obciąża opiekujący się pacjentką personel medyczny – wyjaśnia dr Ryszard Frankowicz, specjalista ginekolog-położnik.

Po porodzie lekarze neonatolodzy ocenili stan dziewczynki na 9 w liczącej od 0 do 10 skali Apgar.

– Czy to z powodu braku staranności czy zwykłego niedbalstwa nie wykonano badania RKZ (gazometria, badanie krwi wykonywane w celu oceny wymiany gazowej i równowagi kwasowo-zasadowej w organizmie, co pozwala na diagnostykę problemów z oddychaniem i zaburzeń metabolicznych – przyp. autora), które należy wykonać w przypadku pojawienia się zielonych wód płodowych. W pierwszej dobie życia ujawniono stan kwaśnicy metabolicznej (w którym organizm nie jest w stanie utrzymać prawidłowej równowagi kwasowo-zasadowej, co skutkuje spadkiem pH krwi). Noworodek wykazywał też objawy niewydolności oddechowej i z tego powodu niezwłocznie podano mu tlen. To wszystko wskazuje, że rzeczywisty stan dziecka daleko odbiegał od wystawionej przez lekarzy neonatologów oceny 9 punktów.

Także matka znajdowała się w ciężkim stanie. Lekarz wykonujący cesarskie cięcie rozpoznał rozległe rozwarstwienie mięśnia macicy, co spowodowało utratę 800 ml krwi.

– Z powodu bardzo dużej masy płód był wypychany z kanału rodnego siłą samego mięśnia macicy, co spowodowało ostry wstrząs krwotoczny. Powyżej 500 ml stanowi to bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia – mówi dr Frankowicz.

W późniejszym czasie, po badaniach USG głowy dziecka oraz badaniu rezonansem magnetycznym, okazało się, że jest to przypadek okołoporodowego niedotlenienia i mózgowego porażenia dziecięcego.

Mimo upływu ośmiu lat stan dziewczynki jest poważny. Choroba sprawiła, że nie będzie w stanie żyć bez pomocy osób trzecich, pomimo regularnych zabiegów rehabilitacyjnych.

70 tys. zł na całe życie 

W imieniu dziecka rodzice złożyli pozew przeciwko szpitalowi.

– Z namowy reprezentującej ich kancelarii adwokackiej domagali się 70 tys. zł zadośćuczynienia. Gdyby ta sprawa nie była tragiczna, można by uznać to za groteskę. Nie tak dawno pisaliśmy o podobnym przypadku, w którym adwokaci zaproponowali rodzicom wystąpienie do sądu o 5 tys. zł zadośćuczynienia. Nie jest to więc odosobniony przypadek. Są, niestety, prawnicy, którzy nie potrafią miarkować i tym samym deprecjonują życie i zdrowie swoich klientów. Zadośćuczynienie powinno nie tylko próbować zminimalizować szkody, jakich doznał pacjent (co nigdy nie jest całkowicie możliwe), ale i zapewnić koszty leczenia, rehabilitacji i innych wydatków w przyszłości. 70 tys. zł to suma, która w tym przypadku jest kpiną. Choćby z tego powodu, że część rodziców dzieci dotkniętych MPD wysyła swoje pociechy do Tajlandii, gdzie przeprowadzane są, z niezłym skutkiem, zabiegi podawania komórek macierzystych. Te zabiegi nie podlegają w kraju refundacji, a jeden kosztuje 50 tys. zł.

Sąd powołał biegłych. – I jak to w naszych warunkach często bywa, biegli uznali, że opieka i poród przebiegały prawidłowo – mówi dr Ryszard Frankowicz. – Taka opinia wbrew faktom to skandal. Przez ponad 30 lat zapoznałem się z około 20 tys. spraw i mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że co druga opinia biegłych była nieobiektywna, a czasem wręcz kłamliwa i praktycznie nigdy nie ponosili za to odpowiedzialności. Prawie od 20 lat w Ministerstwie Sprawiedliwości przygotowuje się kolejne projekty ustawy o biegłych sądowych i co? Nic. Może więc minister Żurek uzna znowelizowanie ustawy o biegłych – odpowiadającej współczes nym czasom i aktualnemu stanowi wiedzy – za swój priorytet. Biegli powinni być lepiej wynagradzani, ale także i rozliczani. Nie mogą pisać opinii latami, a jeżeli są nieobiektywni, powinni być karani z całą surowością: dyscyplinarnie, cywilnie i karnie. Ile takich przypadków miało miejsce w ostatnich 35 latach? Ja nie słyszałem o żadnym.

Dopiero po czterech latach trwania procesu rodzice zwrócili się do Zakładu Usług Medycznych i Opinii Medycznych w Tarnowie o sporządzenie pozaprocesowej opinii lekarskiej, z której ewidentnie wynika wina powiatowego szpitala. Kwota roszczenia (proces cały czas trwa) zostanie podniesiona z 70 tys. do 2,5 – 3 mln zł.

– Kiedyś makrosomię rozpoznawano badaniem zewnętrznym. W XXI wieku, gdy każdy szpital ma USG, nierozpoznanie makrosomii to skandal. A podanie oksytocyny w celu wywołania porodu drogami natury jest jeszcze większym skandalem. To kardynalny błąd postępowania. Poród prowadzony w taki sposób nie miał prawa się udać. Przy poziomie świadczeń medycznych, jaki reprezentuje ten szpital, a na pewno ten oddział, stanowi to zagrożenie dla ludności. A przecież lekarze specjaliści w tym szpitalu zarabiają już pieniądze na europejskim poziomie, ale ich wiedza i umiejętności są, jak widać, z innej epoki. 

2025-09-13

Krzysztof Różycki