Po nuncjuszu przejechał się każdy, kto chciał, niekoniecznie zorientowany w protokole. Na przykład dziennikarz, przyznający się, że nie ma pojęcia, o czym pisze (to po co pisze?) wyznawał: „Wiecie, ja nie znam się na tym całym protokole dyplomatycznym, ale na miejscu polskiego MSZ to wezwałbym nuncjusza apostolskiego i wręczył mu «pamiątkowy» talerz z Buczy albo Irpienia”. Sławny dyżurny dominikanin gniewnie oceniał: – Bardzo niestosowne jest utrzymywanie kontaktu z kimś takim. Zabrakło przyzwoitości i rozumu (…). W mojej ocenie to jest nie tylko wpadka wizerunkowa. Budujący element edukacyjny ogłosił w związku z wydarzeniem watykanista prof. Arkadiusz Stempin, radząc nuncjuszowi: – Adekwatnym podarunkiem dla Andriejewa powinien być różaniec z fasoli, na której ambasador modliłby się za uprowadzone przez Putina dzieci. Ten akt Watykanu, wykonany rękami nuncjusza, godzi nie tylko w porządek moralny, ale i w polską, i europejską rację stanu – wystrzelił na koniec salwę z baterii Patriot cytowany profesor.
Subskrybuj