R E K L A M A
R E K L A M A

Fajbusiewicz wraca do spraw sprzed lat. Mord na plebanii w Górze Świętej Małgorzaty

Góra Świętej Małgorzaty to niewielka miejscowość znana głównie miłośnikom zabytków. Jej dumą jest unikalna romańska kolegiata w Tumie – jeden z nielicznych obiektów klasy „0” w województwie łódzkim. Na pobliskim wzgórzu znajduje się kościół parafialny św. Małgorzaty, którego początki sięgają XII wieku, a przebudowa miała miejsce w XVI wieku.

Źródło: Bing

Mieszkańcy wciąż pamiętają dramatyczne wydarzenia z nocy 21 na 22 grudnia 1991 roku, gdy doszło do brutalnego napadu na plebanię przy kościele. Nie wszyscy sprawcy trafili przed oblicze Temidy, a sprawa pozostaje intrygująca – dlatego warto do niej wrócić.

Tuż przed Bożym Narodzeniem 1991 roku parafianie wraz z księdzem Julianem przygotowywali kościół do świąt. Nikt nie zwrócił uwagi na przejazd syrenki, choć jej pasażerowie nie byli mieszkańcami ani turystami. Samochód jedynie okrążył kościół i odjechał.

W nocy z 21 na 22 grudnia w plebanii, gdzie mieszkali ksiądz Julian i jego gosposia Teresa, wszystko wydawało się spokojne. Po wieczornej mszy i kolacji ksiądz położył się spać o godz. 22, a Teresa kilkanaście minut później; wcześniej dokładnie zamknęła drzwi i zgasiła światła.

O północy z 21 na 22 grudnia 1991 roku pod wzgórze podjechała syrenka – najprawdopodobniej ta sama, którą widziano dwa dni wcześniej. Wysiadło z niej czterech mężczyzn dobrze znających teren. Przed napadem musieli obserwować plebanię i jej mieszkańców.

Sprawcy przeskoczyli ogrodzenie, a jeden z nich przeciął przewody telefoniczne. Następnie ukryli się pod oknem plebanii, nasłuchując. Około 1 w nocy, gdy ksiądz Julian i gosposia Teresa spali, ciszę przerwał brzęk szkła – łomem wybito szybę na parterze. Chwilę później bandyci byli już w środku.

Hałas obudził księdza Juliana, który wybiegł na korytarz, ale w ciemności nie dostrzegł napastników. Ci dopadli go i brutalnie pobili. Był lekko zamroczony, ale mimo to próbował wzywać pomocy. Krzyk duchownego obudził gosposię. Teresa wybiegła z pokoju, lecz otrzymała silny cios łomem w głowę i straciła przytomność. Bandyci związali księdza i gosposię, zaklejając im usta plastrem, po czym zaczęli przeszukiwać plebanię. Znaleźli jedynie około 10 mln starych złotych. Gdy wychodzili, Teresa odzyskała przytomność i zaczęła krzyczeć. To ją zgubiło. Jeden z napastników uderzył ją łomem – zginęła na miejscu. Nad ranem wierni znaleźli ciężko rannego księdza. Proboszcz długo przebywał w szpitalu, ale udało mu się przeżyć brutalny napad.

Zbrodnia wstrząsnęła całym województwem łódzkim, mobilizując policję do intensywnych działań. Oględziny miejsca napadu dostarczyły wielu dowodów, choć bezśnieżna zima utrudniła ich znalezienie na zewnątrz budynku.

Mimo szeroko zakrojonych działań i wsparcia społeczeństwa, przez pierwsze tygodnie sprawcy pozostawali nieznani. Kryminalni jednak nie odpuszczali. Gdy wydawało się, że bandyci unikną kary, trop doprowadził śledczych do Łodzi. Kluczowe okazały się numery rejestracyjne syrenki oraz informacje od policyjnych konfidentów.

W czerwcu i sierpniu 1992 roku aresztowano dwóch młodych mężczyzn, bezrobotnych recydywistów. Jednak sprawców było więcej – brakowało jeszcze dwóch, znanych jedynie z pseudonimów: „Grubasek” i „Darek”. Policja miała ich portrety pamięciowe i wiedziała, że byli związani z dzielnicą Łódź-Górna oraz bazarem Czerwony Rynek, ale mimo wielomiesięcznych działań nie udało się ustalić ich tożsamości. Po dwóch latach śledczy zwrócili się do mnie z prośbą o publikację sprawy – portrety pamięciowe ukazały się w magazynie „997” oraz w rubryce „List gończy Michała Fajbusiewicza” w „Super Expressie”.

„Darek”
„Grubasek”

Emisja „Magazynu Kryminalnego 997” w marcu 1993 roku nie przyniosła przełomu – personalia poszukiwanych nadal pozostawały nieznane.

„Grubasek” w czasie napadu miał 40 – 50 lat, był niskiego wzrostu (ok. 165 cm), krępej budowy ciała i zniszczoną cerę alkoholika. Na wewnętrznej stronie jego lewego przedramienia widniała wytatuowana swastyka, na wewnętrznej stronie lewego nadgarstka litery „PSM”, na przedramieniu sztylet owinięty wężem oznaczający zemstę, a w kąciku lewego oka duża kropka. Często używał zwrotów „Kurwa fa… kurwa fi”. Prawdopodobnie miał na imię Tadeusz. Znany był także jako „Słoń” lub „Grubas”.

„Darek” miał około 30 lat i 185 cm wzrostu. Ciemne włosy czesał na bok, a jego twarz nosiła ślady po trądziku. Ubierał się starannie i czysto, nosił biżuterię oraz łańcuszek z krzyżykiem. Palił papierosy lepszych gatunków. 

2025-07-06

Michał Fajbusiewicz