Łydka Grubasa i inni
W nazewnictwie rodzimych zespołów znajdujemy rozmaite źródła inspiracji. Silny jest nurt rolniczy, budowlany, techniczny – poetyka planu, czynu, sprawczości: Rozbujane Betoniary, Kombajn do Zbierania Kur po Wioskach, Natchniony Traktor, Schemat Ideowy Gwoździa, Zbuntowany Kaloryfer. Są jak obietnica siły i mocnego uderzenia. Twórców inspirują też kwestie garderobiane, co znać w nazwach: Kalesony Boga Wojny, Bielizna Goeringa i Brudne Trampki. Komu jeszcze mało, tego zaintryguje Stereofoniczna Pralka do Szycia oraz podszyta romantyką chabrów z poligonu nazwa Rwała Kwiatki Dynamitem. Najwyższy poziom fermentu twórczego obiecują skatologiczne zestawienia: Rzygające Posągi czy legendarny Mocz Tenora (zał. początek lat 90.) – choć w kwestii ostatniej grupy trwają niekończące się spory, czy tenor był moczony, czy mocz był tenora. Pojawiają się też wątki higieniczne, być może nawet apel o czystość moralną: Przestań Śmierdzieć. Mamy też grupę Sedes i WC. Odrębną kategorię stanowią inspiracje genitalne, podszyte czasami dwuznacznością, łagodniejsze z nich to: Strzelające Naplety, Czciciele Bobrzej Nory, Brzeszczotem po Jajach i Mechaniczna Wagina.
Wschód
Rosyjska scena muzyczna oferuje równie zacne, pełne odniesień nazwy. Dobitne, bo wyprowadzone z codziennych trudów robotnika, chłopa i inteligenta zestawienia: Nietowarzyski Kombajn, Odpoczynek od Syfilisu, Walczący Akordeoniści, Chciwa Wołowina, Serowy Jeździec, Despotyczny Balkon czy Sen o Rutynie. Pełne autorefleksji: Kraina do Picia, Kupowanie Kradzionego Towaru, Powstańczy Ruch Kostek Bulionowych, Wewnętrzna Kamera Monitorująca i trącące smutną ironią z urzędniczego dyktatu: Zezwolenie na Lewe Oko. O odwiecznych skłonnościach narodu rosyjskiego do mistycyzmu świadczą: Czołowe Zderzenie z Baptystą, Pobożność Ciastek, Grzeszny Zając, Telekonferencja z Antychrystem czy Chrześcijański Arbuz. Warto dodać, że odniesienia do historii radzieckiej atomistyki znajdziemy w nazwie polskiego zespołu Czarnobyl Zdrój. By tylko zaznaczyć globalny zasięg tematu – w Korei Południowej znajdziemy zespół Bez Mózgu, w Japonii Paluch, w Australii Nasmarowana Koza (można przymiotnik lubricated przetłumaczyć też znacznie mocniej), w Nowej Zelandii dla publiczności grają Bezgłowe Kurczaki.
Zachód
W USA znajdujemy także intrygujące nazwy inspirowane problemami życia w kapitalizmie: Gospodarstwo Domowe, Zniżka dla Seniorów, Żytnia Koalicja, Tak Zestresowany, Powiedz Cokolwiek. Jak przystało na Nowy Świat, koncerty daje też Załoga Latającego Spodka, Palący Papieże, Zezowate Kurczaki oraz Pierdy. Bardzo swojsko brzmi nazwa duńskiej grupy Bimber. Odważnie wychodzą naprzeciw potrzebom ciała i ducha francuskie Trzy Sery, Gdzie Jest Basen, Słuchaj Swojej Matki i Zjedz Swoje Szorty, Wiewiórki, które Śmierdzą i Eksplozja Kupy. Nie odstają poziomem angielskie: Wibratory, Niewinni Wikariusze, Ból Gardła, Zdesperowane Rowery. Ciepło brzmią na ich tle nazwy irlandzkich zespołów Grzejniki z Kosmosu, Tylko Musztarda oraz Bez Potu. Osobną kwestią pozostaje, czy za chwytliwą nazwą idzie w parze równie chwytliwy repertuar, który determinuje powodzenie na rynku muzycznym. Tę jednak kwestię zostawiamy ocenie słuchaczy