R E K L A M A
R E K L A M A

Sprawa syna Donalda Tuska wkrótce zostanie zamknięta. Zeznania świadka uznano za mało wiarygodne

Jak podaje „Rzeczpospolita”, śledztwo w łódzkiej prokuraturze krajowej w sprawie rzekomej łapówki 600 tys. euro dla Michała Tuska, syna premiera Donalda Tuska, trwa już siedem lat. Według nieoficjalnych informacji gazety postępowanie wkrótce ma zostać zakończone.

Fot. YouTube

Zeznania Marcina W.

Gdańska Prokuratura Regionalna umorzyła śledztwo w sprawie rzekomej sprzedaży nagrań polskich polityków rosyjskim służbom przez Marka Falentę, bohatera „afery taśmowej”, ponieważ poza wyjaśnieniami Marcina W. nie znaleziono innych dowodów na potwierdzenie tej tezy.

Nadal jednak toczy się śledztwo w łódzkiej prokuraturze krajowej dotyczące zeznań Marcina W. o rzekomej łapówce 600 tys. euro dla Michała Tuska, syna premiera Donalda Tuska. Postępowanie trwa już siedem lat.

Marcin W., były wspólnik Falenty w biznesie węglowym, współpracuje z prokuraturą w nadziei na złagodzenie kary 15 lat więzienia za przestępstwa podatkowe.

 Sprzedawanie nagrań Rosjanom

W 2017 roku Marcin W. zeznał w Prokuraturze Regionalnej w Katowicach, że Michał Tusk, syn obecnego premiera, miał otrzymać 600 tys. euro. Dodatkowo wspomniał o przekazaniu 6 tys. zł Sławomirowi Nowakowi, byłemu ministrowi infrastruktury, oraz o darowiźnie 20–30 tys. zł na fundację wskazaną przez Grzegorza Napieralskiego z Lewicy.

W 2021 roku „Newsweek” nagłośnił całą sprawę. Ujawniono wówczas, że według zeznań Marcina W. Marek Falenta sprzedał nagrania Rosjanom na miesiąc przed wybuchem afery taśmowej w czerwcu 2014 roku. Nagrania te miały być zrobione w nieistniejącej już warszawskiej restauracji „Sowa i Przyjaciele” na rogu Gagarina i Czerniakowskiej.

Donald Tusk zaapelował wtedy o powołanie komisji śledczej w celu wyjaśnienia, kto inspirowany przez rosyjskie służby był zaangażowany w obalenie rządu PO-PSL. Na polecenie Zbigniewa Ziobry Prokuratura Krajowa opublikowała stenogramy z sześciu zeznań Marcina W., które składał na przestrzeni lat w różnych prokuraturach.

Co kłamstwem, co prawdą?

Zgodnie z dalszą wersją zdarzeń syn Donalda Tuska miał osobiście odebrać pieniądze przekazane mu w reklamówce. Marcin W. zeznał, że zapytał Falentę, czy pieniądze są przeznaczone dla Donalda Tuska, na co Falenta odpowiedział, że są to środki partyjne, co miało zapewniać im bezpieczeństwo. Marcin W. potwierdził, że Michał Tusk przyszedł po pieniądze, a zdarzenie to zostało zarejestrowane przez dwie kamery.

Śledztwo w tej sprawie nadal prowadzi Łódzki Wydział Zamiejscowy Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Łodzi. Prokurator systematycznie podejmuje działania procesowe w celu wyjaśnienia wszystkich okoliczności sprawy. Nieoficjalnie „Rzeczpospolita” ustaliła, że śledztwo może zakończyć się do końca roku.

Jeden z prokuratorów, który przesłuchiwał Marcina W., twierdzi, że Marcin W. kłamie w przemyślany sposób, mieszając prawdę z kłamstwem i niesprawdzalnymi informacjami. Dotyczy to również sprawy rzekomej łapówki dla Michała Tuska. Zdaniem prokuratora, Marcin W. powinien w końcu odpowiedzieć za składanie fałszywych zeznań lub zawiadomienie o przestępstwie, którego nie było.

2024-06-14

Sebastian Jadowski-Szreder na podst. Salon24, Rzeczpospolita