Strzelanie migawką. Rozmowa z fotografem WOJCIECHEM GRZĘDZIŃSKIM

"Fotograf powinien patrzeć na ręce i twarze polityków. Pokazywać ich, i niekoniecznie tak, jak oni by chcieli."

Fot. YouTube

– Istnieje określenie „zdjęcie konkursowe”?

– Nie ma czegoś takiego. Bardziej chodzi o pokazanie historii tego, co jest ciekawe i budzi emocje. Udział w konkursach to dla mnie fenomenalna możliwość, by przypomnieć ważne historie, których byłem świadkiem. Jeśli moje zdjęcie jest nagrodzone, to i ta historia dostaje drugie życie, i to unikalne. Niesie ładunek refleksji.

– Kilka dni temu zostałeś obsypany kolejnymi nagrodami. Otrzymałeś tytuł Fotografa XX-lecia, Grand Press Photo za najlepsze zdjęcie roku.

– Zdjęcie jest częścią zapisu dokumentalnego wydarzenia z 27 czerwca ubiegłego roku, czyli ataku rakietowego na pizzerię w Kramatorsku. To portret kelnerki Iriny znalezionej pod gruzami budynku, w którym pracowała.

– Piorunujące wrażenie.

– Całe zdarzenie wyryte jest na jej twarzy, także strach. Nie zapomnę tego do końca życia, bo to przerażająca sytuacja. Irina przeżyła, ale trzynaście osób zginęło na moich oczach. W restaurację uderzyła ważąca 480 kilogramów rakieta Iskander i gdyby trafiła tylko trochę inaczej, zginęliby wszyscy, którzy tam byli. Nie rozmawiałbyś dzisiaj ze mną. Beton, który pogrzebał kilkanaście osób, uratował kilkadziesiąt innych.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-06-03

Tomasz Zimoch