Sprawa Caracali dla polskiej armii. Śledztwo przedłużone aż 23 razy

Zmiana władzy spowodowała, że kontrakt na Caracale nie został zrealizowany. W dalszym ciągu jednak nie zapadł wyrok w tej sprawie.

Fot. Wikimedia

Kontrakt podpisany i zerwany

Śmigłowce Caracale były maszynami, których zakup dla armii planował rząd Platformy Obywatelskiej. Kontrakt zdążył zostać już podpisany, ale nowy rząd PiS po przejęciu władzy ponad 8 lat temu zdecydował się zerwać umowę. W rezultacie rozpoczęto śledztwo w tej sprawie, które po dziś dzień się nie zakończyło.

Reporter RMF FM, Krzysztof Zasada, ustalił, że śledztwo zostało przedłużone aż 23 razy. Śledczy twierdzą, że postępowanie zbliża się do końca, ale szczecińska prokuratura regionalna nie ujawnia żadnych szczegółów od prawie 8 lat. Jak tłumaczy, robi to ze względu na bezpieczeństwo państwa.

Wiadomo natomiast, że w sprawie przesłuchano ponad 100 świadków. Wśród nich znajduje się m.in. ekspert Antoniego Macierewicza, Wacław Berczyński, który przyznał w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej”, że to on miał decydujący wpływ na zakończenie sprawy Caracali.

Proces, który wciąż się dłuży

W kwietniu 2015 roku śmigłowiec Caracal, wyprodukowany przez Airbus Helicopters, został wybrany do ostatnich negocjacji w przetargu na wielozadaniowe maszyny powietrzne dla polskiego wojska. Rozpoczęto negocjacje dotyczące umowy offsetowej 30 września 2015 roku, której podpisanie było warunkiem zatwierdzenia kontraktu na dostawę 50 śmigłowców.

Decyzja o wyborze Caracala spotkała się z oporem ze strony partii PiS oraz związków zawodowych związanych z odrzuconymi ofertami od PZL Mielec, należącego do amerykańskiej korporacji Sikorsky, oferującego maszynę Black Hawk. Odrzucono także ofertę PZL Świdnik, będącego własnością Leonardo Helicopters i proponującego model AW149. Ministerstwo Rozwoju w 2016 roku poinformowało, że negocjacje zostały zakończone. Zgodnie z informacjami, kontrahent nie przedstawił satysfakcjonującej oferty offsetowej, która zagwarantowałaby odpowiednio interes ekonomiczny oraz bezpieczeństwo państwa polskiego.

Ostatnio śledczy ponownie przedłużyli termin zakończenia postępowania do 24 czerwca. To śledztwo znajduje się w gronie spraw, które nowa prokuratura szczególnie skrupulatnie bada. Celem jest upewnienie się, czy wszelkie procedury w kontrowersyjnych dla rządzącej partii PiS sprawach były przestrzegane, czy też z jakiegoś powodu postępowanie to „trwało w miejscu”.

Defekt maszyn?

Jeszcze na początku sierpnia poprzedniego roku Polskie Radio kontrolowane przez PiS zarzucało PO, że atakuje rządzących za pośrednictwem swojego spotu. PO krytykował fakt wycofania się z zakupu francuskich śmigłowców, jednak zdaniem PiS-owskich mediów brak zgody na ich kupno był uzasadniony.

Według ówczesnego TVP Info minister obrony narodowej Antoni Macierewicz zdecydował się zakończyć negocjacje i odrzucić propozycję zakupu śmigłowców. Zrobił to, gdyż opinie wielu ekspertów miały rzekomo potwierdzać, że maszyny te były bardzo podatne na awarie.

TVP Info powołało się na skandal we Francji, który wybuchł w 2017 roku. Okazało się wówczas, że tylko jedna czwarta wszystkich śmigłowców tego typu, które wtedy posiadała armia francuska, działała bez zarzutu. Portal ekonomiczny „La Tribune” podał informację, że koszty napraw tych maszyn we Francji znacząco wzrosły, i to prawie dwukrotnie.

TVN24 w 2017 roku zwrócił jednak uwagę, że cała kontrowersja dotyczy nie tylko samego modelu H225M, ale całego systemu utrzymania gotowości samolotów i śmigłowców. Konieczne było uwzględnienie warunków eksploatacji, zwłaszcza w regionach takich jak Afryka, gdzie często używało się Caracali. Wysoka intensywność eksploatacji w trudnych warunkach prowadziła do szybkiego zużycia i konieczności częstej obsługi, co generowało wysokie koszty.

Minister francuskiej obrony, Florence Parly, zaznaczyła w 2017 roku, że choć gotowość bojowa wszystkich maszyn poza Francją wynosi 80%, intensywna eksploatacja pochłania duże zasoby, co ogranicza dostępność sprzętu dla sił stacjonujących w kraju. Dodatkowo, niewielka flota Caracali – zaledwie ponad 20 maszyn – sprawia, że utrzymanie ich jest drogie i skomplikowane. Przy małej liczbie maszyn praktyka „kanibalizacji” (wykorzystywania części z jednych maszyn do naprawy innych) staje się trudniejsza, a po pewnym czasie może zabraknąć części do wymiany.

 

2024-02-28

Sebastian Jadowski-Szreder