IKONOWICZ: Tysiące polskich matek żyje z dnia na dzień

Matki często borykają się z trudnym dostępem do mieszkań. Gdy ich nie mają, nierzadko przydziela się im kuratora.

Fot. Pexels

Przyszła z asystentką rodziny i dwiema małymi córeczkami. Były bardzo niegrzeczne, rozbrykane. Takie, jakie powinny być dzieci, które wiedzą, że są kochane i nie są bite. Matka wychowuje je sama, bo ojciec dzieci nie uznał, więc nie ma też alimentów. Daje radę, choć ma ciągle pod górkę.

Uciekła spod Słupska, gdzie jest tylko bieda i alkohol, i teraz się tuła. Zamieszkała w domu samotnej matki, ale ją wyrzucili. Taki regulamin – nie wróciła na noc, bo późno wypuścili ją z dzieckiem ze szpitala i zanocowała u koleżanki. Próbowała zająć pustostan, ale policja ją stamtąd wyprowadziła wraz z dziećmi. Teraz wynajmuje na wolnym rynku. Kiedy tylko może, zarabia sprzątaniem. Udało jej się wynająć w miarę tanio, ale wciąż ledwo wiąże koniec z końcem, dlatego chciałaby zamieszkać w lokalu komunalnym z niskim czynszem. Żeby lepiej sobie radzić, żeby dziewczynkom było lepiej. Ale odmówili.

Przyszli, zmierzyli, że mieszkanie, w którym przebywa, ma o metr za dużo i napisali, że komunalne jej się nie należy. Obok asystentki rodziny jest też kuratorka. Państwo pilnie patrzy na ręce samotnej matce, czy sobie poradzi. Bo jak nie, to dzieci będą odebrane. Proponuję, by jeszcze raz spróbowała pomieszkać w którymś ze schronisk dla bezdomnych matek z dziećmi. Oszczędzi na czynszu i łatwiej będzie się wystarać o mieszkanie od miasta.

Ale ona nie chce. Nie jest w stanie połączyć pracy z przestrzeganiem „półwięziennego” regulaminu godzin wejść i wyjść obowiązującego w takim miejscu. Pomożemy więc, szukając dobrej pracy (choćby przy sprzątaniu i zakupach dla jakiejś starszej pani), w której zarobi więcej niż dotąd. Stawką jest bowiem zapewnienie dziewczynkom dachu nad głową i zabezpieczenie innych potrzeb, co przy wynajmowaniu mieszkania na wolnym rynku jest wyjątkowo trudne. Stawką jest zatrzymanie dziewczynek przy sobie.

Takich matek jak Dorota przychodzi do nas coraz więcej. Kłopoty mieszkaniowe sprawiają, że przydziela im się kuratorów sądowych. Tak jak pewnej matce, której zlicytowano za długi mieszkanie i sąd rodzinny wyznaczył termin do przedstawienia „planu zamieszkiwania” pod rygorem odebrania dziecka. Bo dorosły może być bezdomny, a dziecko już nie, państwo rozdziela więc dzieci i rodziców, oddając je rodzinie, która ma dach nad głową. To okrutne prawo. 

2024-04-11

Piotr Ikonowicz