Autokracja informacyjna. Jak PiS rządził mediami publicznymi

Fragment książki Adama Sokołowskiego „Reżim. Doniesienia z putinowskiej Polski”

Rys. Tomasz Wilczkiewicz

W 2019 roku rosyjski ekonomista Siergiej Guriew oraz amerykański politolog Daniel Treisman opublikowali esej A Theory of Informational Autocracy, który pozwala nam lepiej zrozumieć fenomen Prawa i Sprawiedliwości oraz pisowskiej – legendarnej wręcz – odporności na afery. Podstawą tytułowej „teorii autokracji informacyjnej” jest stwierdzenie prostego faktu, że mniej więcej 70 proc. społeczeństwa niespecjalnie interesuje się polityką, a zdecydowana większość treści w obiegu informacyjnym jest generowana przez pozostałe 30 proc.

Obserwację tę można łatwo potwierdzić. Dziesięć największych polskich dzienników ma średnią sprzedaż na poziomie niespełna 0,5 miliona egzemplarzy, z czego niemal połowę generują tabloidy „Fakt” i „Super Express”. Tymczasem dorosłych Polaków jest 30 milionów. Zakładając nawet, że absolutnie nikt nie czyta więcej niż jednego dziennika, największe polskie dzienniki są czytane przez 1,5 proc. z nas. Malutko. Podobnie rzecz ma się z telewizją. Średnia oglądalność „Faktów” TVN to ledwie 2,6 miliona widzów, czyli niecałe 9 proc. z nas. Zaliczające 3,1 miliona widzów „Wiadomości” rządowej Telewizji Polskiej dają kolejne 10 proc., a 1,8 miliona widzów polsatowych „Wydarzeń” to 6 proc. Trzy największe telewizje informacyjne w Polsce łącznie ogląda nie więcej niż co czwarty Polak. Mało. Wbrew pozorom w internecie nie wygląda to znacznie lepiej. Najpopularniejszym portalem informacyjnym pozostaje Onet, który odwiedza mniej więcej co trzeci dorosły Polak.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2023-12-08

Adam Sokołowski