Nawet odpocząć nie będzie od czego. Polska kultura pracy

Na zwołanie posiedzenia partii Razem w niedzielę, i to handlową, której się sprzeciwiają, nikt nie zwrócił uwagi. A przypomnijmy, że jest to ta partia, która domaga się skrócenia tygodnia pracy dla wszystkich do czterech dni i zgodnie z ich partyjnym przekonaniem powinni tam nic nie robić już od czwartku. 

Rys. Katarzyna Zalepa

Rezultaty ich działania oraz ich skuteczność podpowiadają ewentualność, że pracują tam tylko w niedzielę, i to dlatego. To by ich mocno upodobniało do kapłanów, tylko świeckich, do czego mają zresztą ciągoty. Praca w niedziele i święta – ale tylko – jest przecież jedną z lepszych stron zawodu księdza. Im wtedy – w odróżnieniu od wiernych – bardziej się opłaca przychodzić do kościoła.

W Tygodniku Powszechnym socjolog prof. Sadura przeciwstawia „kulturę zapierdolu” (teraz już tak się mówi na kazaniach w katolickim piśmie) „klasie ludowej”. „Wyjazdy zagraniczne i egzotyka nie są zarezerwowane wyłącznie dla tych, którzy to sobie wyszarpali. Rośnie grono ludzi, których zwyczajnie na to stać. I nawet nie musieli dorabiać się w tym celu przez lata!”. I profesor konkluduje: „Po prostu wakacje to coś, czym cieszy się także klasa ludowa”.

Najbardziej zwraca uwagę nowe rozumienie „klasy ludowej”: to ci, którzy nie muszą się dorabiać, tylko przychodzi im wszystko „zwyczajnie”; w zasadzie bez związku ze swoją pracą czy niepracą. Kiedyś „klasa ludowa” była tą, która harowała i nawet z tego powodu mogło jej być trochę żal, ale teraz w „kulturze zapierdolu” tkwią jacyś inni frajerzy, a lud ma wszystko to, co tamci, ale bez tych wszystkich uciążliwości i grając im na nosie.

No, tego to nawet Marks z Engelsem nie wymyślili: żeby proletariat to byli ci, którzy pracują najmniej, jeśli w ogóle. I to nie z powodu bezrobocia, tylko z przesytu, bo na wszystko stać ich „zwyczajnie”.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-07-18

Michał Ogórek