„Raj utracony”. Dzieło wybitne, ale i nudne

A do tego jeszcze długi.

Fot. Wikimedia

Niepodobna nakłaniać publiczność operową XXI wieku do wysłuchiwania blisko czterogodzinnego utworu muzycznego Krzysztofa Pendereckiego, momentami pięknego, w swym monumentalizmie przewlekłego, choć mistrzowsko ilustrującego tyrady występujących postaci, które nie tyle rozmawiały ze sobą, co głównie prawiły kazania i wygłaszały sentencje, zapewne mądre i ponadczasowe, ale osłabiające dramaturgię dzieła, przez to trudnego do wyreżyserowania.

Zastanawiam się, jakich zabiegów użyli Marek Grzesiński i Andrzej Straszyński, kiedy przygotowywaliśmy polską prapremierę Raju w Warszawie w roku 1993, aby to monstrualne arcydzieło łatwiej było wytrzymać i sobie przyswoić. Użyto po prostu nożyczek, aby dokonać skrótów, dzięki którym spektakl trwał tylko trzy godziny, a nie – jak teraz – niemal cztery (premiera 24 listopada 2023 r.). Teatr Wielki w Łodzi dołożył wielu starań, aby jedno z czterech dzieł operowych najwybitniejszego polskiego kompozytora naszych czasów wykonać wspaniale, i to niemal pod każdym względem. Młody, energiczny i świetnie wyedukowany przez Antoniego Wita Rafał Janiak dokonał wszelkich muzycznych zabiegów, aby ta skomplikowana, a zarazem fascynująca partytura zabrzmiała godnie, będąc według zaleceń kompozytora rodzajem Sacra repprezentazione.

Ta wskazówka kwalifikuje ją do wykonań koncertowych, ale i tam stosuje się cięcia z wyraźnym pożytkiem dla percepcji dzieła. Rafał Janiak opanował muzycznie całość w stopniu niemal doskonałym, a dyrygował solistami, chórami i olbrzymim składem orkiestrowym w sposób zadziwiający perfekcją i talentem. Michał Znaniecki uczynił wiele, aby od strony reżyserskiej utrzymać uwagę widzów podczas całości wykonania. Jednak prawdopodobnie nie przekonał dyrygenta do poczynienia jakichkolwiek skrótów, ze względu choćby na szacunek dla pamięci Mistrza. Podczas spektaklu zauważyłem zjawisko, które na szczęście uszło uwadze widzów.

Sopranistka Joanna Freszel, wykonująca – zresztą z sukcesem muzycznym i wokalnym – partię Ewy, od pewnego momentu zaczęła trzymać w rękach otwartą książkę, do której, śpiewając, co chwilę zaglądała, mimo że nie miało to żadnego związku z tym, co działo się na scenie. Ten sam zabieg towarzyszył partiom chóralnym oraz niektórym innym solistom. Powziąłem podejrzenie, że śpiewacy po prostu nie zdążyli opanować swych ról na pamięć i tymi książkami w rękach reżyser uratował sprawę. Z czymś takim zetknąłem się po raz pierwszy i nie bardzo wiem, komu bardziej współczuć. Do urody przedstawienia walnie przyczyniła się scenografia Luigiego Scoglio, który od wielu lat współpracuje z Michałem Znanieckim.

Ale tym razem obniżył wartość i zaletę swych plastycznych działań ciemnościami na scenie, momentami nie do zniesienia (reżyseria świateł Dawid Karolak). Uznanie wzbudziły natomiast kostiumy projektu Małgorzaty Słoniowskiej oraz sceny baletowe w choreografii Grzegorza Pańtaka. W obsadzie solistów kilka wspaniałych kreacji wokalnych: Mariusz Godlewski (Adam), Bartłomiej Misiuda (Szatan), Agnieszka Makówka (Grzech), Bernadetta Grabias (Ithuriel), Łukasz Motkowicz (Mammon). Ale w mniejszych rolach również interesująco brzmieli: Wołodymir Pankiv, Emil Ławecki, Rafał Pikała, Jan Jakub Monowid i Paweł Skałuba.

Śpiewacy w dziele Pendereckiego napotkali szczególnie wiele kłopotów i trudności. Teksty wykonywane po angielsku (Christopher Fry wg Miltona), fragmenty mówione w języku polskim (przekład Stanisława Barańczaka językowo nie tak znakomity, jak pisze o tym Jacek Marczyński w swym interesującym eseju zamieszczonym w programie spektaklu), a przede wszystkim faktura wokalna poszczególnych partii solowych i chóralnych, z jaką w codziennym repertuarze śpiewacy nie mają przecież do czynienia. W parterowym foyer Teatru można było oglądać wystawę Juliusza Multarzyńskiego „Opery, balety Krzysztofa Pendereckiego”. Ten wybitny artysta fotografik, wydawca i menedżer kultury od lat towarzyszy wszelkim wydarzeniom związanym ze sztuką operową. Tym razem, fotografując realizacje sceniczne dzieł Krzysztofa Pendereckiego, rozszerzył spektrum swej ekspozycji o spektakle baletowe tańczone do muzyki Mistrza.

Wystawa czynna będzie aż do Wielkanocy. Na pochwałę zasługuje również program spektaklu zredagowany przez Iwonę Marchewkę, zamieszczona w nim rozmowa z Rafałem Janiakiem i przytoczone wspomnienie Lucjana Kydryńskiego z piętnastominutowej owacji w La Scali po premierze Raju w roku 1979 pod dyrekcją Krzysztofa Pendereckiego. Przeczytawszy to, najlepsza w Polsce łódzka publiczność zgotowała wykonawcom równie serdeczne, choć nieco krótsze brawa.

Ale czy zechce chodzić na codzienne spektakle tego ogromnego, monumentalnego, wybitnego, ale zbyt długiego, więc przy tym trochę nudnawego dzieła? Osobiście wątpię! 

2023-12-06

Sławomir Pietras


Wiadomości
Zrzutka na PiS będzie kolejnym problemem partii
(WA)
Ponad głowami kobiet. Będzie referendum w sprawie aborcji
Jan Rojewski
Społeczeństwo
Żołnierze przeklęci. Drugie starcie [FELIETON MARTENKI]
Henryk Martenka
Być astronautą. Z jakimi problemami należy się liczyć?
(KGB) na podst. Radio RMF FM
Umarła z przepracowania? Jej ciało znaleziono w firmie przy biurku
EW na podst.: CNN, 12news.com, mamamia.com.au, commondreams.org
Świat/Peryskop
Szokujący wynik wyborów w Niemczech. Wygrała skrajna prawica
KK na podst.: Der Spiegel, Deutsche Welle, Focus, Bild Zeitung, La Stampa, The Telegraph
Czerwony dywan zamiast kajdanek. Tak Mongolia przywitała Putina
KK na podst.: The Moscow Times, BBC, Reuters, Associated Press, New York Times
Wenezuela przyspiesza Boże Narodzenie. Sprytne odwrócenie uwagi
JP na podst.: El Nacional, CNN, The Guardian, El Universal, Últimas Noticias, El País
Zaskakujące słowa papieża Franciszka. „Nie potrzebuję teściowej”
ANS na podst.: repubblica.it, rainews.it, vaticannews.va, lastampa.it
Chcą uczynić Putina nieśmiertelnym? Żądają wyników najnowszych badań
EW na podst.: Meduza, Neue Zürcher Zeitung, Daily Mail
Lifestyle/Zdrowie
TradWives. Powrót modelu tradycyjnej żony
E.W. na podst.: Anna Anagnostopulu. Żona przy mężu. Forbes Women 4/2024
Polska kultura nad Sekwaną. „Korzenie są bardzo ważne”
Joanna Orzechowska
Witajcie w piekle. Louis-Ferdinand Céline
Leszek Turkiewicz
Richard Gere ma 75 lat… i małe dzieci do odchowania
ANS na podst.: corriere.it, vogue.it, repubblica.it, gazzetta.it, vanityfair.it, elle.com
Amerykański sen Igi Świątek…
Maciej Woldan
Angorka