Do tragedii doszło w miejscowości Bobrowniki w lipcu ubiegłego roku kilkanaście minut po godzinie 7 rano. Prokuratura Rejonowa w Łowiczu oskarżyła Agnieszkę K. o zabójstwo i prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu i środków odurzających. Kobieta miała 0,38 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu, a w organizmie THC i inne substancje psychoaktywne.
„Możliwe jest uznanie, że potrącenie człowieka ze skutkiem śmiertelnym stanowi zbrodnię zabójstwa” – pisząc to zdanie w uzasadnieniu aktu oskarżenia, prokurator Grzegorz Marganiec powołuje się na wyrok z 2017 roku, gdzie mężczyzna, który wjechał w pieszego na pasach, został skazany za zabójstwo.
Prokurator Marganiec nie mógł się powołać na inne wyroki, ponieważ od lat w polskich sądach za wypadki ze skutkiem śmiertelnym skazuje się z artykułu 177 par. 2 Kodeksu karnego (zagrożenie karą od 6 miesięcy do 8 lat), nie zaś za zabójstwo (art. 148 kk).
Manewr obronny
To ładna, drobna, młoda kobieta. Ma delikatną urodę. Widać, że stara się wyglądać w sądzie niepozornie i skromnie. Po odczytaniu aktu oskarżenia słychać tylko jedno zdanie:
– Nie przyznaję się.
Agnieszka K. decyduje się jednak złożyć wyjaśnienia przed sądem:
– Ja spowodowałam wypadek, ale ja nie chciałam tego. Starałam się temu przeciwdziałać. Podjęłam manewr obronny. Gdyby on nie wyszedł…
Nie kończy zdania. Zaczyna płakać, szlochać. Tak będzie często. Właściwie przez cały proces.
– Nie chciałam mu zrobić żadnej krzywdy – po kilku chwilach oskarżona kontynuuje wyjaśnienia.
Subskrybuj