Szymczyk trafi do więzienia? Chodzi o granatnik i złamanie procedur

Kontrolerzy MSWiA zakończyli audyt. Nieoficjalne źródła podają, że wykazał on złamanie przez Szymczyka ponad 15 procedur, co może spowodować złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.

Fot. Wikimedia

Głośnik, a jednak broń

Tym niefortunnym incydentem z grudnia 2022 roku żyła cała Polska. Komendant gen. insp. Jarosław Szymczyk użył w zamkniętym pomieszczeniu granatnika przeciwpancernego, który otrzymał jako prezent od ukraińskich służb.

Granatnik miał być przerobiony na głośnik i być pusty w środku, ale nie sprawdzono tego na żadnym etapie jego transportu. Kontroli nie dokonano nawet przed wniesieniem go do gabinetu komendanta, mimo że w podróży towarzyszyli mu polscy antyterroryści. Granatników na terenie komendy miało być więcej aniżeli ten jeden, a dodatkowo miał znajdować się w niej również alkohol.

W wyniku wybuchu doszło do uszkodzeń na dwóch piętrach komendy, a sam Szymczyk został ranny i stracił słuch na kilka godzin. Także pracownik cywilny KGP, który przebywał na piętrze niżej, odniósł obrażenia. Oboje trafili do szpitala. Komendant został przewieziony do Szpitala MSWiA, który natychmiast został zamknięty przez służby. Sprawa trafiła do prokuratury, jednak Szymczyk uzyskał wyłącznie status pokrzywdzonego.

Audyt ujawnił nieprawidłowości

Jak ustalił Onet, audyt dotyczący wybuchu granatnika w KGP został zakończony, a ostateczne wyniki zostały już przedstawione. Według nieoficjalnych informacji, kontrolerzy stwierdzili ponad 15 nieprawidłowości związanych z łamaniem procedur.

Te nieprawidłowości obejmują postępowanie z „prezentem”, zaniedbanie procedur, zachowanie komendanta i innych osób po wybuchu, a także brak wszczęcia śledztwa w tej sprawie. Oceniono, iż zdarzenie bez dwóch zdań spowodowało zagrożenie dla wielu osób. Potwierdzono też podejrzenia, że próbowano ukryć całą sprawę po eksplozji, nie dbając o bezpieczeństwo.

Końcowy wynik audytu jest na tyle poważny, że w najbliższych dniach resort skieruje sprawę do prokuratury.

Dlaczego Szymczyk był nie do ruszenia?

Onet dotarł do anonimowego informatora, który wyjaśnił, dlaczego rządząca wówczas partia PiS tak bardzo broniła Szymczyka mimo skali szkód, jakie wywołał.

Jego zdaniem Jarosław Szymczyk miał znaczenie i był niezwykle istotny dla władz PiS. Był lojalny i załatwiał wszystkie sprawy, które zostałyby odrzucone przez wielu innych komendantów. Z tego też powodu według informatora nikt nie rozważał odwołania Szymczyka, a wręcz nawet go nagrodzono.

Świadczy o tym fakt, że Mariusz Kamiński zdecydował o zwiększeniu jego uposażenia o prawie 2 tysiące złotych, a później nadinspektor Dariusz Augustyniak, po przejęciu stanowiska komendanta po Szymczyku, dodał mu kolejne 1,5 tysiąca złotych. Szymczyk otrzymywał także kwartalne nagrody, a te wynosiły nawet 20 tysięcy złotych.

Cena wyrządzonych szkód

Kontrolerzy przeanalizowali także straty spowodowane wybuchem granatnika. Zgodnie z ich ustaleniami koszt naprawy po eksplozji został oszacowany na ponad 20 tysięcy złotych. Potwierdzono też informacje Onetu z października z poprzedniego roku, że prace remontowe zostały sfinansowane ze środków własnych, przy użyciu materiałów zakupionych wcześniej.

Wyniki audytu potwierdzają, że do naprawy nie została zatrudniona zewnętrzna firma. Do tego dochodzi kwestia ubezpieczenia oraz fakt, iż oszacowane koszty i tak nie są w 100% pełnoprawnym odzwierciedleniem tego, jakie realnie poniesiono straty.

Wydaje się, że oprócz zniszczeń materialnych policja poniosła również straty wizerunkowe, choć te pogłębiały się już od wielu lat. Fakt, iż komendant mógł „zabawić się” granatnikiem, zniszczyć ważną infrastrukturę, a potem jeszcze uważać się za ofiarę, całkowicie obniżyło i tak już mały szacunek do policji jako instytucji.

2024-02-23

Sebastian Jadowski-Szreder