Dlaczego kierowca miałby donosić na kogoś tak nieinteresującego, od dawna znajdującego się na bocznym torze (czy raczej – bo chodzi o samochód – odstawionego na złomowisko), nawet się nie zastanawiano, a internet skupił się na słusznym oburzeniu na „jego kierowcę”. Tzn. nie na niego, tylko na nazwaniu go tak przez K.
Przyjęło się uważać kierowcę za część wyposażenia samochodu służbowego, a ciągłe podjeżdżanie przez to combo po takie osoby jak K., żeby je zawieźć nie wiadomo dokąd i po co, traktowane jest jak coś oczywistego. Wszystko zorganizowane jest według tego cudnego polskiego powiedzenia: „Miała sługa lokaja”.
Subskrybuj