Polscy żołnierze na granicy potraktowani jak przestępcy. Morale wojska słabną

Polscy żołnierze bronili się przed atakiem nielegalnych imigrantów w Dubiczach Cerkiewnych na przełomie marca i kwietnia. Trzej żołnierze oddali strzały ostrzegawcze, a następnie strzelali w ziemię, za co zostali zatrzymani przez Żandarmerię Wojskową.

Fot. Wikimedia

MON nie zapewniło wsparcia

Do zdarzenia doszło na granicy z Białorusią. Mimo ustawy o obronie ojczyzny, która pozwala żołnierzom na strzały oddane w obronie własnej, w praktyce użycie broni może prowadzić do problemów prawnych. W Dubiczach Cerkiewnych trzej żołnierze oddali strzały, aby odeprzeć atak uzbrojonych imigrantów, ale nikt nie został ranny.

Zamiast pochwał, wojskowi zostali zatrzymani przez Żandarmerię Wojskową na oczach innych żołnierzy. Koledzy z jednostki złożyli się na prawnika, ponieważ MON nie zapewniło wsparcia prawnego. Świadek incydentu twierdzi, że żołnierze nie są chronieni przez swoich przełożonych, co zdecydowanie obniża morale.

Według informacji przekazanych przez MON żołnierze są już na wolności, lecz postawiono im zarzuty z artykułu 231 kodeksu karnego, który przewiduje karę do trzech lat więzienia za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Prokurator zawiesił ich w obowiązkach służbowych do 27 czerwca.

Podobna sytuacja miała miejsce w maju, kiedy młody żołnierz w Wesołej również musiał użyć broni i teraz ma z tego tytułu kłopoty prawne.

Kosiniak-Kamysz, Tusk, Tomczyk. Odniesienie do sprawy

Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz skomentował całą sytuację w środę wieczorem. Stwierdził, że zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia. Zapewnił, że działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną dokładnie wyjaśnione, a żołnierze strzegący bezpieczeństwa państwa muszą mieć pewność, że procedury prawne ich chronią. Podkreślił również, że zawsze będzie stał po stronie honoru żołnierzy.

W sprawie zatrzymanych żołnierzy głos zabrał także Donald Tusk. Napisał on w serwisie X:

Odebrałam meldunek Ministra Obrony Narodowej. Postępowanie Prokuratury i Żandarmerii Wojskowej wobec naszych żołnierzy budzi uzasadniony niepokój i gniew ludzi. Oczekuję szybkich wniosków i decyzji organizacyjnych, prawnych oraz personalnych.

Zarówno Władysław Kosiniak-Kamysz jak i wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk odwołali konferencję prasową. Komunikat głosi, że briefing prasowy planowany z udziałem wiceministra obrony narodowej Cezarego Tomczyka i kandydata KO do Parlamentu Europejskiego Dariusza Jońskiego, który miał się odbyć w czwartek 6 czerwca o godz. 11.45 w Łodzi, został odwołany. Konferencja ministra obrony narodowej odbędzie się natomiast o 10:30.

Kto odpowiada za areszt żołnierzy?

Jak zauważa Roman Giertych w jednym ze swoich wpisów na platformie X, formalnie za zatrzymanie polskich żołnierzy odpowiada jeden z najbardziej zaufanych prokuratorów Ziobry. To Tomasz Janeczek, zastępca PG ds. wojskowych. Giertych zaznacza, że nie można go zdymisjonować ze względu na sprzeciw Prezydenta.

Sam Janeczek postanowił wydać oświadczenie w całej sprawie. Po pierwszej publikacji jego tekst niespodziewanie zniknął, lecz potem został zamieszczony raz jeszcze. Poniżej publikujemy całą treść:

Po zapoznaniu się z publikacją portalu Onet pt. „Polscy żołnierze zakuci w kajdanki na granicy z Białorusią. W wojsku wrze” wydam polecenie niezwłocznego dostarczenia mi akt sprawy, w której obrońcy granicy usłyszeli zarzuty przekroczenia uprawnień i narażenie życia innych osób. Działanie prokuratury w tej sprawie wzbudziło niezwykle duże kontrowersje i musi zostać pilnie przeanalizowane w trybie nadzoru służbowego.

Równocześnie informuję, że jako Zastępca Prokuratora Generalnego do Spraw Wojskowych nie byłem w żaden sposób poinformowany zarówno o zajściach na granicy, jak i o późniejszych krokach procesowych podjętych przez prokuratora. O sprawie dowiedziałem się z wyżej wymienionej publikacji. Od wielu tygodni w praktyce nie mam możliwości wykonywania swoich obowiązków służbowych w pełnym zakresie, wskazanym ustawą. Sytuacja ta jest skutkiem modus operandi obecnego kierownictwa Prokuratury Krajowej. Jest ona niezgodna nie tylko z obowiązującymi przepisami ustawy Prawo o prokuraturze, ale również z regulacjami wewnętrznymi mojej instytucji. Nie znajduję adekwatnych słów, by nazwać to, co aktualnie dzieje się w organach ścigania. Dla których własne ambicje okazały się ważniejsze, niż prawo.

Prokuratura nie może normalnie funkcjonować, jeżeli zaakceptowano w niej złamanie podstaw prawnych. Bezprawne odwołanie Prokuratora Krajowego, a następnie cała seria nielegalnych, ale też niewyobrażalnie chaotycznych decyzji kadrowych nieuchronnie musi w końcu przynosić swoje opłakane skutki.

Zaczynamy je obserwować. Będzie ich coraz więcej. Albo przywrócimy prawo, albo stoczymy się w przepaść.

 

2024-06-06

Sebastian Jadowski-Szreder na podst. WP, DoRzeczy, Onet, Salon24