R E K L A M A
R E K L A M A

Nie można porównywać Oświęcimia do Gazy

Teoretycznie Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun wzięli polityczny rozwód, ale wydarzenia ostatnich dni pokazują, że bardzo wiele ich łączy. Najpierw Sławomir Mentzen wykorzystywał 80. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz- -Birkenau, aby mówić o ofiarach wojny w Gazie, a dwa dni później Grzegorz Braun swoimi okrzykami w europarlamencie przerwał minutę ciszy mającą uczcić pamięć Żydów zamordowanych podczas Holocaustu. 

fot. Grzegorz Braun i Sławomir Mentzen próbują zbić polityczny kapitał na rocznicy wyzwolenia Auschwitz-Birkenau (fot. Angora24.pl)

Tym samym obaj politycy, aby zyskać głosy antysemickiego elektoratu, posłużyli się porównaniem, które historycznie jest nie do obrony. To prawda, że liczba ofiar cywilnych w Gazie rośnie w dramatycznym tempie, ale zestawianie bieżących wydarzeń z zagładą Żydów jest historycznie nieuzasadnione. Holocaust był systematycznym ludobójstwem, podczas gdy działania Izraela, choć budzące międzynarodowe kontrowersje, wpisują się w realia współczesnej wojny.

Przecieram oczy ze zdumienia, musząc tłumaczyć rzeczy, które powinien wiedzieć każdy Polak: Holocaust nie był wojną, a systematycznym ludobójstwem. Zbrodnią o charakterze przemysłowym, której celem była biologiczna anihilacja całego narodu. Wojna w Gazie, mimo swojej brutalności, nie spełnia tych kryteriów.

Co więcej – Holocaust był też fundamentalnym zerwaniem z dotychczasową logiką przemocy. Przez wieki wojny były bezlitosne, a całe miasta mogły zostać zrównane z ziemią, lecz ludobójstwo miało zwykle charakter doraźny – wynikało z buntu ludności, podboju ziemi (jak w Ameryce Północnej) lub przesiedleń. Holocaust był pierwszym tego typu wydarzeniem w historii, które nie miało charakteru instrumentalnego, lecz stanowiło cel sam w sobie. Naziści dążyli do kompletnej eksterminacji Żydów nie dlatego, że stanowili oni zagrożenie militarne czy gospodarcze, lecz dlatego, że ich istnienie było uznane za „skazę” w ramach rasowej utopii III Rzeszy.

Kluczowe było tu wykorzystanie technik biurokratycznych i przemysłowych – od wprowadzenia numeracji więźniów po logistykę transportu kolejowego, aż do obozów śmierci. To zjawisko, które Timothy Snyder nazywa „polityką masowej śmierci”, miało swoje korzenie w nowoczesnej organizacji państwa. Wcześniej postęp technologiczny nie pozwalałby na tak szeroko zakrojoną operację logistyczną.

Z kolei wojna w Gazie, choć brutalna, wpisuje się w tradycyjną dynamikę konfliktu asymetrycznego. Jej celem nie jest eksterminacja narodu palestyńskiego, lecz osłabienie Hamasu – organizacji, która sama walczy brutalnie. Izrael stosuje metody totalnej wojny, ale nie prowadzi polityki totalnej zagłady.

W historii wojny prowadzone na wyniszczenie – począwszy od oblężenia Kartaginy, po blokadę Leningradu – zawsze wiązały się z niewyobrażalnym cierpieniem ludności cywilnej. Jednak nawet najokrutniejsze oblężenia nie są tożsame z Holocaustem. Strefa Gazy, choć bombardowana i odcięta od wielu zasobów, wciąż jest areną wojny, a nie masowej eksterminacji.

Izrael stosuje środki, które – jak przekonywał Carl Schmitt (wybitny niemiecki prawnik, a przy okazji nazista) – definiują nowoczesne państwo: monopol na przemoc i legitymizację jej użycia. Lecz w przeciwieństwie do III Rzeszy, nie jest to przemoc nakierowana na całkowite wymazanie grupy ludności. Współczesne operacje wojskowe nie są równoznaczne z Auschwitz, gdzie selekcja więźniów była matematycznie zaplanowana, a transporty kursowały z niemiecką punktualnością.

Wojna w Gazie może być porównywana do innych konfliktów asymetrycznych, np. wojny algierskiej czy operacji w Faludży. Ale porównywanie jej do Holocaustu to historyczne nadużycie – zestawianie destrukcji ze stworzeniem całego systemu śmierci, który nie miał odpowiednika w historii ludzkości.

Takie porównanie nie tylko fałszuje historię, ale też prowadzi do banalizacji ludobójstwa jako fenomenu. Jeśli wszystko jest Holocaustem, to nic nie jest Holocaustem. Raul Hilberg, autor monumentalnego studium o Zagładzie, wskazywał, że jej wyjątkowość polegała na połączeniu ideologii, biurokracji i technologii w służbie totalnej destrukcji. Tego nie sposób odnaleźć w żadnym współczesnym konflikcie.

Krytyka Izraela za działania w Gazie jest jak najbardziej uprawniona – ale jeśli sięgamy po Holocaust jako punkt odniesienia, musimy rozumieć jego unikalny charakter. Bo inaczej, zamiast prawdziwej debaty, pozostanie nam tylko historyczna demagogia.

Wszystko, co napisałem powyżej, mieści się w polskich podręcznikach do historii. Ba, wyjątkowość Holocaustu jest nauczana w polskich szkołach. Nie mam wątpliwości, że zarówno Sławomir Mentzen, jak i samozwańczy mistrz mowy polskiej – Grzegorz Braun mają świadomość, czym różni się Zagłada od współczesnych konfliktów zbrojnych. Po prostu cynicznie wykorzystali pamięć pomordowanych, aby podnieść swoje poparcie przed wyborami prezydenckimi. 

2025-02-07

Jan Rojewski