R E K L A M A
R E K L A M A

Lot nad kukułczym gniazdem [FELIETON MARTENKI]

Pamiętamy oscarowy film Miloša Formana z 1975 roku, więc nietrudno będzie ogarnąć jego najnowszą wersję. Jeśli kukułczym gniazdem (w amerykańskim slangu to dom wariatów) nie jest świat, to Stany Zjednoczone na pewno, a we współczesnej adaptacji główne postacie McMurphy’ego i jego antagonistki pielęgniarki Mildred scaliły się w jedną: Donalda Trumpa. 

Rys. Mirosław Stankiewicz

Dekonstruktora, twórcy chaosu, człowieka nieobliczalnego, socjopaty. Zostawiłbym cudzoziemski temat komu innemu, ale skutki działań Trumpa dotkną Polaków bezpośrednio, więc musimy się z nimi mierzyć.

Nie ma w Europie polityka, który wypełniłby definicję heroizmu, poza przywódcą Ukrainy Zełenskim. Nie ma polityka w Europie, który popełniłby zbrodnie wojenne i zhańbił prawo międzynarodowe jak Władimir Putin. Nie ma nikogo, kto przeczyłby, że Zełenski jest ofiarą Putina. Poza Trumpem! Dziwny pomarańczowy prezydent kukułczego gniazda ze stolicą w Waszyngtonie DC wielokrotnie zarzucił Zełenskiemu winę za wybuch wojny! Nazwał go dyktatorem bez poparcia, żądnym władzy i amerykańskich pieniędzy. Wyśmiał, że jest marnym komikiem, choć świetnym handlowcem, który sprytnie wyciągnął z USA setki miliardów. Pomarańczowy staruszek ma problem z liczbami, więc powtarza bzdury, które jednych przerażają, drugich (na Kremlu!) bawią do łez. Oskarża, że Ukraina wchłonęła 350 miliardów pomocy militarnej, choć amerykańskie pakiety nie przekroczyły sumy 175 miliardów, w większości do wydania w USA. To mniej niż dała Ukrainie Europa! Ale Trumpa prawda nie obchodzi! To fanaberia! Gra więc bezwzględnie – tak jak belgijski król Leopold II w swym dominium w Kongo sto lat wcześniej. Trump zasadził się na cenne zasoby naturalne Ukrainy i trzeba było nim mocno potrząsnąć, by zawstydzająca amerykańska umowa joint venture nie wyglądała jak archaiczny kontrakt kolonialny.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-03-01

Henryk Martenka