Świadek Beata K. to jego siostra. Początkowo usłyszała, że Jolanta K. prawdopodobnie popełniła samobójstwo, wjeżdżając samochodem pod pociąg.
– Wpadłam wówczas w szał i krzyczałam, że to niemożliwe. Ostatnio przecież Jola była u nas w domu i promieniała: cieszyła się, miała plany na przyszłość. Co najwyżej brałam pod uwagę, że mój brat był u niej, pokłócili się i przed nim uciekała. Wiedziałam, że nie było to udane małżeństwo. Jeszcze przed ślubem mówiłam jej, że ma 24 godziny na zastanowienie się, w jaką wchodzi rodzinę i z kim chce się związać. Od początku uważałam bowiem, że Tomek nie zasługuje na taką dziewczynę, była za dobra dla niego. Przekonywałam ją, że on będzie szukał kobiety z charakterem naszej matki, a Jola była bardzo wyrozumiała i czuła. Nigdy nie wypominała nikomu żadnych błędów, zawsze była pomocna. Poza tym dbała o siebie, a Tomasz był gburem, cuchnął papierosami, nie przejmował się higieną i po sobie nie sprzątał. Miał także wybuchowy charakter i jak coś palnął, to jakby wbijał nóż w plecy. W końcu znałam go od dzieciństwa. Wiedziałam jednak, że Jola wielokrotnie dawała mu szansę, żeby się zmienił. Zapisała ich na porady psychologiczne dla małżeństw, ale brat poszedł tam tylko raz, bo raczej nie zależało mu na zmianie swojego charakteru. Jola potrafiła jednak do niego przemówić i często studziła jego emocje.
Subskrybuj