Byli parą od 24 lat i mieli ósemkę dzieci, w tym szóstkę nieletnich. Od dziesięciu lat mieszkali w Stradowie, nieopodal Kątów Wrocławskich. Przemysław H. rzadko bywał w domu, bo pracował za granicą. Gdy przyjeżdżał, kłócili się. W ubiegłym roku podczas styczniowej nocy doszło do tragedii – Izabella K. nie przeżyła po wielokrotnym ugodzeniu nożem.
Zbyt pijany na przesłuchanie
Tuż po ataku na partnerkę sprawca wyszedł z mieszkania, poszedł na najbliższą stację benzynową kupić piwo i wódkę, a następnie zadzwonił na policję, informując o tym, co się stało. Nie zgłosił się jednak na komendę i odnaleziono go w domu znajomego. Nie mógł być od razu przesłuchany, bo był zbyt pijany.
Gdy wytrzeźwiał, przyznał się do zabójstwa swojej partnerki i złożył obszerne wyjaśnienia. O wszystkim opowiadał z detalami. Zaczął od tego, że przyjechał do Polski prawie miesiąc wcześniej, na święta Bożego Narodzenia. Planował być w kraju do 17 stycznia, a później wrócić do pracy za granicą. Niedługo po przyjedzie miał się jednak dowiedzieć, że jego partnerka „szuka jakichś przygód w internecie”.
– Te informacje spowodowały, że zacząłem się obawiać, że znalazła sobie nową miłość. A później, w dniu zabójstwa, zauważyłem, że Iza ukrywa się w łazience i coś robi na telefonie. Przykryła go ręcznikiem i pisała do kogoś. Zabrałem jej telefon, zadzwoniłem pod ten numer i usłyszałem: „Cześć, kochanie”. Wtedy już byłem pewien, że kogoś ma na boku oprócz mnie. To było o godzinie 20.
Subskrybuj