„Jestem potworem” – napis tej treści, wykonany czarnym flamastrem, literami w stylu gotyckim, znajdował się na obu dłoniach i obu nogach kobiety, której zwłoki 3 kwietnia 2022 roku znalazł w lesie niedaleko Ełku przypadkowy zbieracz runa leśnego. Zwłoki – przykryte gałęziami – znajdowały się w leśnym szałasie, jednak do dziś nie wiadomo, czy był on dziełem natury, czy został wykonany ludzką ręką. To pytanie stało się ważne, gdy zidentyfikowano zmarłą kobietę. Była to Marzanna Ewa Sobolewska-Szałaszewicz – pielęgniarka zatrudniona w Szpitalu Wojewódzkim w Suwałkach. Szałas, w którym znaleziono jej zwłoki, nawiązywał wprost do jej nazwiska. Czy była to zaskakująca zbieżność, czy czyjś makabryczny żart? Na to pytanie nikt nigdy nie szukał odpowiedzi.
Utracone tropy
Zdaniem Marcina Miklaszewskiego – prywatnego detektywa – należało dokładnie zbadać okoliczności powstania dziwnych liter na dłoniach zmarłej. – Wykonanie takiego napisu może stanowić istotny element w zrozumieniu motywacji sprawcy – mówi Miklaszewski. – Tego rodzaju ślad nie jest przypadkowy. Może wskazywać zarówno na stan emocjonalny osoby, która go wykonała, jak i na zamiar poniżenia ofiar. Co więcej – charakter pisma, sposób nanoszenia liter, wybór słów – wszystko to tworzy swego rodzaju podpis sprawcy. W wielu przypadkach można go traktować jak odcisk palca – unikalny, niepowtarzalny. A zatem istnieje możliwość stworzenia portretu psychologicznego osoby, która ten napis wykonała, a nawet jego identyfikacji. Ten wątek jednak nikogo nie zainteresował. A był to dopiero początek skandalicznych błędów.
Subskrybuj