R E K L A M A
R E K L A M A

Białoruscy agenci w Polsce robią, co chcą. Zakładają nawet firmy

Agenci działający pod przykrywką reżimu Aleksandra Łukaszenki prowadzą swoje działania w Polsce. "Rzeczpospolita" przedstawiła przypadek agentów, którzy przybyli do Polski wraz z uchodźcami z Białorusi i rozpoczęli monitorowanie demokratycznej opozycji.

Źródło: YouTube

Dziennik opisał przypadek dwóch obywateli Białorusi, Dzmitryja P. i Maksima K., którzy w ostatnich latach, przebywając w Polsce, mieli infiltrować białoruską opozycji demokratyczną na uchodźstwie.

Na trop dwóch podających się za opozycjonistów obywateli Białorusi, Juryja K. i Michaiła P., trafili niezależni dziennikarze z Białoruskiego Centrum Śledczego (Belarusian Investigative Center) wspierani przez Cyberpartyzantów (Belarusian Cyber Partisans), grupę zrzeszającą hakerów przeciwnych Aleksandrowi Łukaszence – podaje Rzeczpospolita.

Agenci zostali zwerbowani przez białoruskie służby po masowych protestach w 2020 i 2021 roku, które wybuchły w wyniku sfałszowanych wyborów prezydenckich przez Alaksandra Łukaszenkę. Następnie, razem z politycznymi uchodźcami z Białorusi, trafili do Polski. Ich zadaniem miała być infiltracja działaczy białoruskiej opozycji, w tym Swiatłany Cichanouskiej i Pawła Łatuszki. Do tego ostatniego dotarł m.in. Paweł Rubcow, agent GRU, który działał pod nazwiskiem Pablo Gonzalez. 

Poszliśmy tropem białoruskich dziennikarzy, by ustalić, co Dzmitry P. (a właściwie Juryj K.) oraz Maksim K. (Michaił P.) robili w Polsce. Obaj są wspólnikami spółki w Łodzi. Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że spółkę założono zdalnie z terenu Białorusi – czytamy.

Spółka widmo

Jak wynika z tekstu, nie wiadomo czym zajmowała się omawiana firma i jakie miała obroty. Dotychczas nie złożyła żadnych dokumentów – w KRS nie ma sprawozdań finansowych ani sprawozdań z działalności. Wygląda na spółkę martwą – dowiadujemy się.

Zgodnie z informacjami uzyskanymi przez gazetę, obaj mężczyźni przekroczyli granicę Polski na przełomie września i października 2023 roku, posiadając roczne wizy krajowe pracownicze wydane przez konsulat w Grodnie. Potwierdzono, że wielokrotnie przekraczali polsko-białoruską granicę w Terespolu w obu kierunkach.

Wygląda na to, że właśnie dzięki rejestracji spółki w Łodzi otrzymali wizy pracownicze do Polski i prawo czasowego pobytu, i to spółka była przepustką do legalnego wjazdu do Polski pod fałszywymi danymi – informuje Rzeczpospolita.

Nie wiadomo, czy agenci nadal przebywają na terytorium Polski. 

2024-11-12

Anna Jadowska-Szreder na podst. Rzeczpospolita, PAP