R E K L A M A
R E K L A M A

Tydzień z życia gwiazd. Suplementy Dody pod lupą

Co wydarzyło się w zeszłym tygodniu w życiu polskich gwiazd i celebrytów? Zbiór informacji znajdziesz poniżej.

Źródło: YouTube

Chajzer żegna Warszawę

Filip Chajzer (40 l.) ogłosił, że jest zmęczony stolicą i obecnie układa sobie życie w Krakowie. Dziennikarz zdążył już wynająć tam mieszkanie i postawić swoją budkę z kebabem. – Dzięki, Warszawo, za ostatnie 40 lat, ale mam cię dosyć – podsumował. Filip odkrywa uroki Krakowa i w wolnych od pracy chwilach powoli urządza się w wynajętym mieszkaniu. – Piękne klimatyczne mieszkanie na Kazimierzu w Krakowie. Jest na poddaszu i ma piękny taras na dachu – zachwyca się w mediach społecznościowych. Jak dowiedział się ShowNews.pl, po blisko dwóch latach Filipowi udało się także sprzedać okazały dom, w którym do tej pory mieszkali jego syn i była partnerka. Chociaż willa była wystawiona na sprzedaż za 7,5 miliona złotych, ostatecznie w ręce nabywcy trafiła za niecałe 5 mln. Teraz Małgorzatę i ich 7-letniego syna czeka wyprowadzka. – Gosi zależało na tym, by Aleks z powodu wyprowadzki nie musiał zmieniać szkoły i otoczenia. Na razie udało jej się wynająć mieszkanie w pobliskim Wilanowie dla siebie, synka i psa, co wcale nie było takie łatwe. Powoli pakują kartony – zdradza informator serwisu.

Suplementy Dody pod lupą

Kolejna medialna burza z Dorotą Rabczewską (41 l.) w roli głównej! Wokalistka wypuściła własną linię produktów, które mają pomagać osobom dotkniętym chorobą Hashimoto. – Wiele lat temu zdiagnozowano u mnie Hashimoto. Nie wzięłam ani jednego leku, postanowiłam wyleczyć się tylko i wyłącznie metodą niekonwencjonalną, a właściwie jedyną skuteczną moim zdaniem – bardzo zdrową dietą i suplementami – opowiadała na jednym z nagrań. I choć Doda podkreślała, że udało jej się „zaleczyć” tarczycę i chce „pomóc” wszystkim kobietom, które zmagają się z tym problemem, Główny Inspektor Farmaceutyczny złożył właśnie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa w sprawie suplementów diety reklamowanych przez wokalistkę. TVN24.pl zapytał o to, jakie przesłanki zadecydowały o tym, że sprawa została zgłoszona do służb. W odpowiedzi usłyszano: – Dla dobra postępowania na obecnym etapie nie udzielamy bardziej szczegółowych informacji. Oburzenia sprawą nie kryją także medycy. Mówią o „braku odpowiedzialności”, a nawet możliwych „tragicznych konsekwencjach”. Podkreślają, że Hashimoto to przewlekła choroba autoimmunologiczna tarczycy i wymaga leczenia pod okiem specjalisty. – Zniechęcanie ludzi do przyjmowania leków w imię przyjmowania suplementów pani marki może mieć tragiczne konsekwencje dla zdrowia pacjentów. Taki sposób reklamy jest oburzający i niemoralny – apeluje do Dody Sybilla Szal, farmakolog kliniczny.

Włodarczyk w łzach

Agnieszka Włodarczyk (44 l.) podzieliła się z fanami dramatyczną historią z lotniska. Celebrytce zakazano wniesienia na pokład samolotu jej ukochanej kotki, donosi Pudelek. – Lecieliśmy z Bahrajnu do Warszawy. Mieliśmy lecieć z kotem. Cały proces przygotowań zajął ponad miesiąc. Dwie szczepionki na wściekliznę w odstępie czasu, miareczkowanie, a potem veterinary quarantine, gdzie byłam po wszystkie pieczątki. Kotka została też wysterylizowana i miała założony czip – relacjonowała przejęta aktorka. Na niewiele zdały się podjęte przez celebrytkę środki zapobiegawcze. Obsługa lotniska była nieubłagana i zakazała wprowadzić kotkę na pokład. – Dostała tabletkę i preparat na pasożyty, bo od tego momentu miała 10 dni, żeby opuścić kraj. Wszystko było załatwione i oczywiście kosztowne – ciągnęła Agnieszka. – Specjalnie wybraliśmy Turkish Airlines, żeby mogła lecieć z nami w kabinie. I specjalnie nocny lot, bo tylko taki pozwalał na zabranie kota na pokład samolotu. Na lotnisku, przy check- -inie, okazało się, że agencja, która zajmowała się naszymi biletami, nie zgłosiła kota w biurze Turkish Airlines w centrum Manamy. Na szczęście z pomocą nadszedł znajomy, który zaoferował, że otoczy kotkę opieką, zanim pomoże jej dostać się do Polski. Mimo to moment rozstania z pupilką był dla Agnieszki rozdzierający. – To był dla nas traumatyczny moment, bo musieliśmy w jednej chwili zdecydować, co dalej. Przesunęlibyśmy lot o jeden dzień, ale następnego dnia biuro Turkish Airlines było zamknięte. Gdyby nie szybka reakcja naszego przyjaciela, który przyjechał po kota i zabrał go do siebie, pewnie nie polecielibyśmy do Polski. Teraz kombinujemy, jak ściągnąć tu naszą Sophie cargo. Kotka pewnie poleci. Powiem wam, że to takie uczucie, jakbyście jedno dziecko zostawili za granicą – zakończyła.

Nie oczekuje już niczego od ludzi

Edyta Górniak (52 l.) od lat spełnia się jako jedna z najpopularniejszych polskich piosenkarek. Choć posiada grono wiernych fanów, w życiu prywatnym zazwyczaj, jak twierdzi, nie ma na kim polegać. W rozmowie z Show diwa wyznała, że nigdy nie mogła znaleźć wsparcia w innych ludziach. – To prawda, to raczej ja staję w obronie innych. Rzadko doświadczam tego, że ktoś staje w mojej obronie. Nie było tak ani kiedy byłam żoną, ani kiedy byłam partnerką, ani w dzieciństwie. A już zwłaszcza, kiedy mocno stanęłam na scenie. Wyjątków jest jak kropli. Być może ludzie nie mają już tyle siły, ile potrzebowaliby, aby stanąć w mojej obronie. A być może niektórzy po cichu piją szampana, kiedy ktoś rzuci we mnie kamieniem – sugeruje. Po wielu latach Górniak zaakceptowała taki stan rzeczy. – Po 35 latach na scenie, dzięki temu fragmentowi życia, zrozumiałam, czym jest samotność. Jest OK. Chodzę w zbroi od dzieciństwa. Nie oczekuję już od ludzi silnej i prawej postawy – zapewnia. 

2025-05-20

Małgorzata Kopeć