Seks ciągle na dwójkę [FELIETON OGÓRKA]

Zmarł profesor Lew-Starowicz, druga strona medalu polskiej seksuologii. O ile Michalina Wisłocka została zapamiętana jako osoba raczej nieprzyjemna, szorstka i obcesowa, o tyle Starowicz był jednym z najwdzięczniejszych i miłych rozmówców, jakich poznałem.

Fot. Wikimedia

Wywodził się z wojska i już to stanowiło niezłą zagadkę. Psychiatra i seksuolog w koszarach peerelowskich to nie był ktoś, kogo by tam chciano i w ogóle widziano w jakiejkolwiek roli, a jednak wytrzymał i wypłynął potem w szeroki świat cywilny już jako autorytet i wręcz ikona tej profesji. Tym wyraźniej jego losy ilustrują drogę, jaką przebyła ta dziedzina w Polsce: od jakiegoś podejrzanego i śmieszącego dziwadła po pełnoprawną, wręcz hołubioną i pożądaną wiedzę.

Jest to też jego zasługa. Swoją rubrykę w piśmie studenckim „itd” uruchomił pod koniec roku 1969 i stała się od razu sensacją ze względu na swój prekursorski charakter, a potem prowadził ją tam tydzień w tydzień ponad 20 lat, aż do zamknięcia pisma w połowie roku 1990. Przed profesorem były jeszcze lata sukcesów naukowych i popularyzatorskich, ale ponieważ robił to w coraz bardziej tłocznym towarzystwie, nic nie mogło równać się ze znaczeniem jego pracy pionierskiej.

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-09-27

Michał Ogórek