Pamiętam taki odcinek, kiedy zjechał pod ziemię, do jakiejś kopalni czy sztolni, żeby poinformować: „Tu nic się nie zdarzyło. Zdarzyło się kilkaset metrów niżej”. Wszyscy byli mu wdzięczni, że – pokonując ogromne przeszkody – dotarł chociaż na jakąś przypadkową głębokość. Pustka i wyrwa po Wołoszańskim dawała się coraz bardziej we znaki i Telewizja Polska postanowiła ją jakoś zapełnić, przygotowując na ten wzór odcinkową dokumentalną fikcję, mającą tropić na całym świecie (ale szczególnie w Polsce) i w różnych umysłach (ale szczególnie Tuska) wpływy rosyjskie.
Subskrybuj