Przewozy lotnicze to niezwykle trudny biznes, w którym zyski są niewielkie w stosunku do kosztów operacyjnych. Dlatego wszelkie linie lotnicze muszą dobrze określić, jakich samolotów potrzebują w jakiej grupie połączeń. W przypadku naszego krajowego, państwowego przewoźnika Polskie Linie Lotnicze LOT, istniejącego od 1929 roku, mamy cztery główne grupy tras. Są to dalekie trasy międzykontynentalne, takie jak do USA i Kanady, ale też do Chin, Wietnamu oraz Indii; średnio długie trasy okołokontynentalne, takie jak Hiszpania i Portugalia, Wielka Brytania i Francja, Włochy, Grecja, Turcja, Bliski Wschód, Islandia; krótsze trasy zagraniczne: Niemcy, Dania, Szwecja, państwa bałtyckie, Czechy, Węgry, Rumunia i Bułgaria; trasy krajowe, ewentualnie niektóre krótkie zagraniczne z mniejszymi potokami pasażerskimi. W pierwszej grupie używamy szerokokadłubowych (czyli takich z więcej niż jednym podłużnym przejściem między fotelami) Boeingów 787 Dreamliner w dwóch wersjach (252 miejsca w B-787-8 i 294 miejsca w B-787-9), w drugiej grupie mamy Boeingi 737 Max-8 oraz starsze 737-800, mające po 186 miejsc pasażerskich, w trzeciej używamy Embraerów 190 (106 miejsc) i Embraerów 195 (skonfigurowane różnie – na 112, 118 lub 136 miejsc), a w czwartej grupie – Embraerów 170 (76 miejsc) i Embraerów 175 (82 miejsca).
Dzięki temu można elastycznie dostosować wielkość samolotu do potoków pasażerskich, tak by samoloty te nie latały wypełnione do połowy. PLL LOT raczej nie ma z tym problemów, raczej zdarza się tzw. overbooking, czyli sprzedaż większej liczby biletów w stosunku do liczby miejsc (o kilka), bowiem część pasażerów po prostu nie stawia się na lot, więc wszyscy, którzy przyjdą, są zwykle zabrani. W przeciwnym razie przewoźnik załatwia miejsce w innym samolocie, płacąc niewielkie odszkodowanie.
Subskrybuj