Litewskie ustalenia
Prokuratura Generalna poinformowała, że do sądu trafił akt oskarżenia dotyczący osoby, która została oskarżona o dokonanie przestępstwa 9 maja 2024 roku. Dotyczy to podpalenia sklepu IKEA w Wilnie. Zgodnie z informacjami prokuratury, oskarżony, który zdobył specjalistyczną wiedzę i umiejętności niezbędne do realizacji przestępstw o charakterze terrorystycznym, w 2024 roku przybył do Polski.
Podczas tajnego spotkania w Warszawie, on oraz inna osoba zobowiązali się do podpalenia i wysadzenia w powietrze centrów handlowych na Litwie i Łotwie, oferując w zamian nagrodę w wysokości 10 tysięcy euro.
Dane zawarte w materiałach śledztwa przygotowawczego pozwalają zasadnie domniemywać, że wskazane czyny karalne zostały popełnione przez małoletniego wówczas cudzoziemca, działającego w interesie struktur wojskowych i służb bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, w ramach wcześniej utworzonej zorganizowanej grupy terrorystycznej – poinformowano.
Po pożarze sklepu IKEA w Wilnie, który miał miejsce 9 maja, oskarżony wraz z inną osobą udał się tej samej nocy do Warszawy, korzystając z wcześniej przygotowanego samochodu. W stolicy Polska oskarżony otrzymał jako nagrodę samochód BMW 530 za wykonanie zadania.
Pożar na ulicy Marywilskiej
Zgodnie z litewskimi śledczymi, rosyjski wywiad wojskowy jest również odpowiedzialny za podpalenie hali targowej w Polsce.
Pożar centrum handlowego przy ul. Marywilskiej 44 w Warszawie miał miejsce 12 maja. Celem tych działań terrorystycznych było poważne zastraszenie społeczeństw obu krajów, zmuszenie Litwy, Unii Europejskiej i innych państw do ograniczenia lub zaprzestania wsparcia dla Ukrainy, a także destabilizacja kluczowych struktur politycznych, gospodarczych i społecznych tych państw.
Tygodnik Angora również zainteresował się sprawą pokrzywdzonych z ulicy Marywilskiej, o czym więcej napisano w obszernym REPORTAŻU.
Pierwotne przypuszczenie się potwierdził0
Polskie śledztwo w tej sprawie zostało rozpoczęte przez Mazowiecki Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej, a w dochodzeniu brali udział funkcjonariusze z Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej.
Po roku śledztwa ustalono, że pożar w markecie był wynikiem celowego podpalenia. Sprawcą miał być rzekomy uchodźca z Białorusi, Stepan K., który 13 kwietnia rozlał łatwopalną ciecz i zostawił urządzenia do zdalnego wywołania pożaru. W nocy doszło do uruchomienia urządzenia i wybuchu ognia.
Jak potwierdził prokurator Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Krajowej, w trakcie śledztwa ustalono, że Stepan K. nagrał cały incydent telefonem komórkowym, dokumentując w ten sposób akt sabotażu. Część nagrań trafiła później na rosyjskie portale propagandowe. Dochodzenie wykazało, że podejrzany działał na rzecz wywiadu Rosji, wykonując polecenie tamtejszych służb specjalnych. Straty spowodowane przez sabotaż wyniosły ponad 3,5 miliona złotych.