Kim byli wandale z Wyczółek? Najpewniej uczestnikami „ślubu” dwóch aktywistek

Mieszkańcy Wyczółek twierdzą, że wszystkie osoby atakujące żołnierzy przy granicy z Białorusią były uczestnikami ceremonii ślubnej dwóch aktywistek. Jedna z nich ma mieszkać w samych Wyczółkach, natomiast druga pochodzić z innego kraju. Z zagranicy pochodzi także znaczna część gości.

Fot. X

Kuriozalne przesłuchania

Cała Polska jest poruszona incydentem, który miał miejsce w nocy z soboty na niedzielę (13/14 lipca) w niewielkiej miejscowości na Podlasiu, blisko granicy polsko-białoruskiej. Grupa ludzi zaatakowała wtedy polskich żołnierzy, wyzywając ich, a jeden z żołnierzy został opluty i oblany piwem. Jedna z uczestniczek postanowiła nawet zdjąć bielizną i wypiąć się w stronę żołnierzy. Nagrania z tego skandalicznego zajścia zostały opublikowane w poniedziałek 16 lipca.

Policja przesłuchała 17 osób – 16 żołnierzy oraz ich dowódcę, co wydawało się dość zastanawiające. Głównie dlatego, że przesłuchania obejmowały żołnierzy, ale ani słowem nie wspomniano w pierwszej kolejności o identyfikacji osób odpowiedzialnych za zdarzenie oraz o ich ukaraniu. 

Wczoraj podinspektor Tomasz Krupa z KWP w Białymstoku powiedział, iż:

Policjanci ustalają i identyfikują osoby, które brały udział w zdarzeniu. Mogę potwierdzić, że znamy personalia kilkunastu osób. Oprócz przesłuchania żołnierzy i ich dowódcy od niedzieli nie zostały jednak wciąż przeprowadzone jakiekolwiek czynności z innymi uczestnikami zdarzenia.

Nowe informacje o uczestnikach

Mieszkańcy wsi Wyczółki komentujący incydent ujawnili, że sprawcami byli uczestnicy „ślubu” dwóch aktywistek. Ich zdaniem większość gości tej uroczystości pochodziła spoza Polski. W rozmowie z portalem o2.pl mieszkańcy potwierdzili, że ślub faktycznie miał miejsce, a incydent na drodze był częścią tradycyjnych „oczepin”. Obie panny młode były zaangażowane w działalność aktywistyczną.

Jedna z kobiet prawdopodobnie jest mieszkańcem Wyczółek, a druga pochodzi z innego kraju. Mieszkańcy podkreślają, że większość osób wyzywających żołnierzy pochodziła spoza Polski, niektórzy nawet z Australii. Każda z tych osób przyjechała na Podlasie właśnie z okazji uroczystości.

Mieszkańcy sugerują także, że atak na żołnierzy był zaplanowany. Zwracają uwagę, że żołnierze wracają codziennie o północy po wielogodzinnej służbie na granicy, co było dobrze znanym faktem dla uczestników wesela. Jeden z mieszkańców zastanawiał się, dlaczego wesele odbywało się na ich prywatnej posesji, a o północy uczestnicy wyszli na publiczną drogę.

Dodatkowo, mieszkańcy dzielą się informacjami na temat samej uroczystości, która miała charakter barwny z elementami ceremonialnymi, nawiązującymi do Matki Natury. Opowiadają, że przed uroczystością zbierano zioła na wsi.

2024-07-17

Sebastian Jadowski-Szreder na podst. o2, Salon24