Twierdzi, że mnie utrzymuje, że go okradam. Gdy tylko się o tym zrobiło głośno, a mieszkam w małej miejscowości, od razu się wyprowadziłem. Tłoczymy się teraz w dwóch pokojach w 8 osób. Dzieci nie mogły znieść hejtu, jaki nas spotkał. Były złośliwe uwagi w szkole. A przecież za czynsze, które przez ten cały czas płaciłem, właściciel mógł sobie kupić kolejne mieszkanie. Ciężką pracą zwiększyłem jego majątek, a on odpłacił mi się brutalną nagonką i przemocą.
Po wszystkim dowiedziałem się, że ten koleś, który mi wynajmował, ma jeszcze cztery takie mieszkania, które wynajmuje, i może spokojnie żyć z czynszów i nie pracować. Właściciel nie dał mi jednak szansy na wytłumaczenie, że kryzys i płacenie niższego czynszu są przejściowe. Że jak się ogarnę z firmą, zacznę znowu płacić więcej.
Ja akurat jestem zaradny i w końcu sobie poradziłem. Ale znam osoby, których dzieci próbują się usamodzielnić i ciągle mają przeboje z właścicielami. Ciągłe podwyżki czynszów, a jak coś się zepsuje, to wszystko muszą robić na własny koszt. Inaczej to wygląda na Zachodzie. Jak się np. lodówka zepsuje, to jeszcze tego samego dnia właściciel przywozi nową. Wreszcie zdarza się, że właściciel pije i ciągle mu mało kasy, więc przychodzi z nieodłącznym tekstem: Daj. Potrafi taki cwaniak kilka razy w miesiącu żądać pieniędzy za prąd, nie pokazując żadnych rachunków.
Byłem w gminie z prośbą o przydział jakiegoś mieszkania z zasobu miejskiego. Okazało się, że za dużo zarabiam. Mam więc za dużo, żeby uzyskać pomoc mieszkaniową, i za mało, żeby wynajmować i regularnie opłacać mieszkanie na wolnym rynku.
W czasie kampanii wyborczej wszyscy obiecywali mieszkania. Dziś mało kto o tym wspomina. Burmistrz wygląda na dobrego chłopa. Już nawet działkę wydzielił pod budowę domu komunalnego, ale obiecanych przez państwo funduszy gmina się nie może doprosić”.
List ten wpłynął do Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej.